Więcej
    Strona głównaBlogiUpłynął rok zaciągania kredytów, trwa rok ich spłat. Podsumowanie roku cz. III

    Upłynął rok zaciągania kredytów, trwa rok ich spłat. Podsumowanie roku cz. III

    Pierwsza część podsumowania roku dostępna jest TUTAJ

    Druga część podsumowania roku dostępna jest TUTAJ

    Na całym świecie trwają podsumowania roku. Jedni uważają, że to odgrzewanie niezjadliwego dania, inni twierdzą, że to sposób na wyciągnięcie wniosków z przeszłości i zastosowanie ich w przyszłości. Rosjanie mawiają, że ten kto patrzy w przeszłość traci wzrok. Podsumowując warecki rok 2014 nikt wzroku nie stracił. Przeciwnie, wyostrzył go.

    Nie sposób prowadzić rozważań nad minionymi dwunastoma miesiącami bez uprzedniego osadzenia ich w ramach polityki. Niewątpliwie rok 2014 dla wszystkich miast Polski trwał pod banderą wyborów do Parlamentu Europejskiego oraz samorządu terytorialnego. Miesiące ubiegłego roku dominowała albo sama kampania wyborcza, albo gorliwe przygotowania czołowych graczy życia lokalnego do jej prowadzenia. Ta hegemonia motywu wyborczego w opowiadaniu o 2014 roku sprawia, że praktycznie każde ważne wydarzenie społeczne rozgrywające się w minionych 365 dniach rzuca polityczny cień. Przecież to w końcu czas wyborów dodaje politykom i działaczom tajemniczej siły, dzięki której swój program wyborczy mający zostać zrealizowany w konstytucyjnym okresie trwania kadencji wykonują w roku wyborczym.

    Sekwencja wydarzeń 2014 roku rozgrywających się na całym świecie ma tylko jeden tematyczny wspólny mianownik. Jest nim ta nieszczęsna polityka. Zaanektowanie Półwyspu Krymskiego przez Federację Rosyjską. Wojna na sankcje prowadzona pomiędzy zachodem a wschodem. Kryzys eurolandu. Atomizacja jednomyślnej Wspólnoty Europejskiej. Serie powszechnych elekcji, aż wreszcie główny akt polskiego roku 2014, czyli wybór Donalda Tuska na tak zwanego prezydenta Europy. Minione dwanaście miesięcy należały do polityki. A nazywając rzeczy po imieniu – należały do politycznych rozgrywek dążących do wygrania wyborów przez scenarzystów tej gry.

    Trudno jednoznacznie podsumować ten rok, gdyż był on specyficzny. Dostrzegając jego polityczną proweniencję nie można oceniać go z perspektywy ważnych wydarzeń, które w niewyborczym roku decydowałyby o ocenie dwunastu miesięcy. Polityka jest społecznym bytem, w którym obywatele partycypują tylko w okresie wyborczym. To przykra prawda, którą uzupełnia fakt, że minione 365 dni były czasem, w którym wiele wydarzeń miało budować poprzez swoje trwanie jeden cel – wygrane wybory. Dlatego też przypomnienie ważnych przedsięwzięć dziejących się w 2014 roku ma charakter czysto retrospektywny. Ot produkt medialnej sztancy narzucanej przez ogólny kod postępowania. Komentarz 2014 roku bazujący na przedsięwzięciu prowadzącym do wygranych wyborów będzie niemiarodajny i zakłamany. Dlatego w tym niewątpliwie wyjątkowym 2014 roku. Roku trudnym do oceny. Zaproponuję oryginalne podejście do jego podsumowania. Oceńmy go nie poprzez wydarzenia społeczne, które go determinowały, ale przez dwie daty, które z kolei determinowały podjęcie owych przedsięwzięć.

    Jaka jest specyfika roku wyborczego każdy wie. Jaka była specyfika podwójnego roku wyborczego, każdy widział i każdy boi się to powtarzać. Pretendenci do sprawowania mandatu zaufania aktywnie prowadzili proces kaptowania. W tym celu w ruch poszły oczywiście materiały reklamowe, ale także i asy spoczywające w rękawach polityków. W podwójnym roku wyborczym budowano więcej, lepiej i szybciej. Oczywiście ku chwale dobrego wrażenia, które przed wyborami staje się towarem na wagę złota, czyli wygranej kadencji.

    Rozgrywanie podwójnej powszechnej elekcji w 2014 roku pozwala na pewną uzurpację w jego ocenie. Wybory, to wyniki. A wyniki, to opinie. Te natomiast pozwalają na stworzenie bilateralnej odpowiedzi na pytanie – czy miniony rok był dobry – rozpoczynającej się od ulubionej frazy polityków, czyli od to zależy. No właśnie, to zależy oczywiście od partyjnych preferencji i wyników wyborów. Jeżeli w wyborach brylowała partia, z którą sympatyzuje ankietowany jegomość, to miniony rok będzie on odbierał pozytywnie. W przeciwnym wypadku, odeśle go do krainy zapomnienia. Jednak takie podsumowanie roku, bazujące na dyplomatycznych i asekuracyjnych schematach byłoby opiniotwórczą defensywą, która w odniesieniu do niewiele mogącej przeszłości jest delikatnie określając dziecinna.

    Obywatele Imperium Rzymskiego specjalizowali się w artykulacji hasła – chleba i igrzysk. Wykrzykując te dwa słowa dawali wyraz swoim potrzebom, które zapewnić miał aparat państwa. Pragnęli chleba – czyli elementów gwarantujących godziwą egzystencję oraz igrzysk – rozrywki. Choć Imperium Romanum nie funkcjonuje od ponad 15 wieków, to hasło będące jedną z jego maksym w dziwny sposób przedostało się do czasów współczesnych. Chleba i igrzysk, tak podsumować można 2014 rok obfitujący w podwójne wybory. Współczesna wersja okrzyku starożytnych Rzymian, ubrana w nowoczesne rekwizyty, efektywnie realizuje funkcje nadane jej przez rzymskich imperatorów. Szczególnie dobrze sprawdziła się w ubiegłorocznych wyborach. Politycy dali elektoratowi chleb – podstawowe potrzeby i inwestycje w czasie poprzedzającym wybory, a rozrywka, czyli te igrzyska skutecznie zaretuszowały różnicę pomiędzy ilością chleba, która obywatele powinni dostać a tą, którą otrzymali.

    Igrzyska, których światkami byliśmy w ubiegłych dwunastu miesiącach to współczesna adaptacja rzymskich założeń. Przeniesione na kanwę kampanii wyborczej efektywnie budują parawan osłaniający rzeczywistą prawdę o kondycji polskiej polityki. I tak oto rzymskie Koloseum zastąpiły media, w rolę lwów wcielili się partyjni działacze, a strój gladiatorów przyodziali partyjni liderzy. Wzorcowym przykładem takich igrzysk były majowe eurowybory. Dwaj gladiatorzy, jeden z prawa, drugi z lewa, przekonywali, że to właśnie ich formacja polityczna bardziej nadaje się do partycypacji w życiu europejskich salonów. Zjawił się także buntownik rodem z Rzymu, który pragnął Parlament Europejski przekształcić w instytucję innego rodzaju. To duży skrót charakterystyki igrzysk, które determinowały podejmowanie wielu wydarzeń w 2014 roku. W roku, w którym niektóre zewnętrzne faktory brutalnie obnażyły metodę na chleb i igrzyska. Przykładu nie trzeba poszukiwać intensywnie. Podczas eurokampanii kandydaci na posłów spod błękitu i dwunastu gwiazdek emanowali swoje superlatywy. Kilka miesięcy później tych superlatyw nie zastosowali w walce, której podłożem stało się rosyjskie embargo.

    Eurowybory to jednak skala makro igrzysk, skala micro, to wybory samorządowe. A te przybliżą nas do znalezienia odpowiedzi na pytanie o jakość wareckiego roku 2014. Funkcjonowanie hasła chleba i igrzysk na płaszczyźnie samorządowej radykalnie nie różni się od tego znanego z poziomu wyborów centralnych. Był chleb. Były i igrzyska. Kandydaci atakowali siebie nawzajem programami wyborczymi. Prezentowali swoje hasła, koncepcje, idee. Miało także dojść do pojedynku w Koloseum, czyli do debaty. Do tej jednak nie doszło.

    Spoglądając na 365 dni roku 2014 przez szkiełko wyborów samorządowych można dojść do wniosku, że głównym wydarzeniem tego roku było zwieranie szyków przed wyborami samorządowymi, które trwało na tle pozostałych społecznych wydarzeń Warki. Niestety, przygotowania ta oderwały uwagę mieszkańców od tła, którymi były naprawdę ciekawe przedsięwzięcia trwające w Warce. Polityka zwyciężyła.

    W I oraz II części podsumowania roku 2014 przypominaliśmy wydarzenia, którymi Warka żyła podczas minionych dwunastu miesięcy. Wśród nich znalazły się te, które malują obraz roku 2014 pozytywnymi odcieniami, jak na przykład wydarzenia kulturalne, inicjatywy społeczne, otwarcie Muzeum Pułaskiego czy oddanie nowo wybudowanego Publicznego Przedszkola. Były także zdarzenia, które ten pędzel maczały w ciemnych odcieniach. Tutaj przypomnieć można przeniesienie samolotu, które wśród wielu mieszkańców wywołało niezadowolenie, czy tę wyborczą debatę, której porażka była także porażką lokalnego stylu demokracji. Wydarzenia pozytywne i negatywne, które ostatecznie wyzerują się można wymieniać w nieskończoność.

    Warecki rok 2014 obfitował w sukcesy i w porażki. Martwiły nas skutki rosyjskiego embarga a napawały dumą sukcesy uczniów gminnych szkół. Te zerujące się wydarzenia ponownie nasuwają odpowiedź na pytanie o rok 2014 rozpoczynającą się od frazy – to zależy. I rzeczywiście można rok 2014 skazać na opiniotwórczy ostracyzm. Równie dobrze można jego podsumowania wystylizować na piękny pean. Jednak chroniczne występowania hasła chleba i igrzysk w roku 2014, który jak już powiedzieliśmy ma polityczne barwy, sprawia, że trzeba na te minione 12 miesięcy zerknąć przez dwie kampanie wyborcze. A te były jakie były. Zatem w ocenie 2014 roku proponuję porzucenie przymiotników dobry i zły, a zastosowanie następującego – odrobinę dyplomatycznego – komentarza:

    Rok 2014 był rokiem wyborów. W tych obywatele udzielili politykom kredytu zaufania, choć tamci niekiedy politycznej zdolności kredytowej nie posiadali. Minione 365 dni, to czas udzielania kredytów. Nadchodzący rok będzie czasem ich spłat. I jakość tych spłat nada decydującą barwę 365 dniom trwającym pod chorągwią cyfry 14.
    Redakcja Warka24.pl
    Redakcja Warka24.pl
    Naszą redakcję tworzą mieszkańcy Warki, instytucje oraz organizacje. Jeśli interesujesz się naszym miastem, lubisz pisać artykuły, śledzisz na bieżąco wyniki sportowe bądź uczestniczysz w kulturalnym życiu miasta to zapraszamy Cię do współpracy z portalem. Dołącz do naszego grona!

    NAJPOPULARNIEJSZE