W 1823 roku, tuż po manewrach letnich, do Warki przybyli żołnierze Korpusu Rakietników Królestwa Polskiego, a dokładnie Półbateria Rakietników Konnych, pod dowództwem kapitana Józefa Jaszowskiego.
Umiejscowienie tej nowoczesnej jednostki w Warce, wynikało z zachowania tajemnicy wojskowej. Miasto bowiem, położone było z daleka od wielkomiejskiego zgiełku, dużej liczby ludzi, a „nowi” którzy pojawiliby się w mieście szybko zostaliby rozpoznani. W ten sposób, położenie chroniło w pewnym stopniu od wywiadowców z obcych państw. Przemarsze rakietników na strzelnicę artyleryjską niedaleko Powązek (tzw. Szwedzkie Góry) odbywały się z zachowaniem środków ostrożności. Wyrzutnie rakiet musiały być przykryte opończami koloru zielonego, a oficerowie dostali zalecenia ograniczające kontakty z cywilami. W ten sposób chroniono szczegóły techniczne tej nowoczesnej broni, którą w posiadaniu mieli żołnierze stacjonujący w Warce. Oprócz rakietników konnych powołano także do służby Półkompanię Rakietników Pieszych, pod dowództwem kapitana Karola Skalskiego.
Ten nowy rodzaj wojska powołany został przez Wielkiego Księcia Konstantego w 1822 roku, po staraniach dwóch oficerów artylerii: kpt. Józefa Bema i kpt. Józefa Kosińskiego. Zainteresowanie tego typu bronią wywodziło się jeszcze z okresu wojen napoleońskich, kiedy to Anglicy zastosowali po raz pierwszy na bardzo ograniczoną skalę, tzw. race kongrewskie. Była to adaptacja na warunki europejskie, broni jaką przeciwko nim zastosowali hindusi w Indiach, czasie walk kolonialnych.
Wyrzutnie jak i same rakiety znacznie różniły się od tych współczesnych. Bliżej im było do dużych rac sylwestrowych, niż do dalekosiężnego, napędzanego silnikiem odrzutowym, pocisku. Pomimo upływu lat, zmiany technologii, kilka cech wspólnych jednak jest.
Podstawowym wyposażeniem rakietników konnych były wyrzutnie kołowe, które przypominały lawety dział. Zamiast ciężkiej lufy, zamontowana była trójdrożna prowadnica regulowana w poziomie mechanizmem śrubowym. Siłę ognia wzmacniały wyrzutnie ręczne na rozstawianych, trójnożnych stojakach. Rakiet (rac) było trzy typy : zakończone ostrym stożkiem lub kulą przeciw piechocie, drugie zakończone granatem, który rozrywając się raził odłamkami, trzeci typ stożkowy, z materiałem zapalającym, mający haczyki , którego zadaniem było przytwierdzenie do drewnianych budowli i wywoływanie pożarów. Materiałem napędowym był proch, jednakże jego składniki wymieszane były w innych proporcjach niż do strzelania. Aby stabilizować tor lotu rakiety, potrzebny był długi prosty kij, mierzący od około 2,5 do 4 metrów. Był to element, który sprawiał najwięcej kłopotów podczas użycia bojowego. Innym problemem była zmiana środka ciężkości w miarę wypalania się ładunku miotającego. Wszystko to spowodowało, że rakiet nie używano na masową skalę podczas powstania listopadowego ale jedno z użyć było bardzo spektakularne – chodzi o atak rakietowy na kirasjerów rosyjskich podczas bitwy pod Olszynką Grochowską 25 lutego 1831 roku.
Z powodu braków materiałowych oraz niepewnej skuteczności, rakietnicy konni kapitana Jaszowskiego przekazali swoją broń rakietnikom pieszym, a sami otrzymali ongiś zdobyte armaty tureckie a później pruskie. Stali się więc zwykłymi artylerzystami. Zresztą, ich umundurowanie niewiele różniło się od umundurowania artylerii. Mundury ciemnozielone z czarnymi mankietami i kołnierzem, z wypustkami w kolorze czerwonym (pąsowym). Na naramiennikach widniała litera R. To ich wyróżniało spośród innych artylerzystów. Rakietnicy konni pod dowództwem awansowanego na stopień pułkownika, Józefa Jaszowskiego przeszli szlak bojowy od Olszynki Grochowskiej poprzez Różan, Pułtusk, Serock, liwskie mosty aż do Warszawy. Józef Jaszowski powrócił po powstaniu listopadowym do swojej Łychowskiej Woli (wcześniej mieszkał w Warce) gdzie wraz z żoną, z bardzo dobrym skutkiem zarządzał majątkiem ziemskim. Dwór w którym mieszkał istnieje do dziś.
Po koszarach usytuowanych u wlotu do Warki od strony Warszawy, przy ulicy Zatylnej (gdzie ona była?) nie ma jednak śladu. W obawie, że po upadku powstania do opuszczonych budynków sprowadzeni zostaną prze zaborcę carscy sołdaci, koszary uległy spaleniu.
Co do Józefa Jaszowskiego, można przekazać ciekawostkę: jako pierwszy w Warce jeszcze przed wybuchem powstania, założył wojskową orkiestrę dętą. Jak wspomina: „Zamiast dwóch etatowych trębaczy zaprowadziłem muzykę na dętych instrumentach z ośmiu ludzi złożoną, którzy przez cywilnego kapelmistrza, przed jenerałami także w naszym mundurze występującego, grali nieźle różne sztuczki”. Czyż to nie piękny wzór dla Miejskiej Orkiestry Moderato?
Józef Jaszowski, weteran wojen napoleońskich i walk powstania listopadowego, kawaler Krzyża Legii Honorowej, Virtuti Militari, medalu Wyspy Świętej Heleny, zmarł w Warszawie 5 lipca 1865 roku, przeżywszy 77 lat. Pochowany jest na Powązkach.
Grzegorz Kocyk, GRH Warka
Bibliografia:
- Tomasz Katafiasz, Organizacja i uzbrojenie rakietników w wojsku Królestwa Polskiego (1822-1830)
- Tomasz Katafiasz , Maciej Mechliński, Udział rakietników polskich w wojnie z Rosją 1830-1831
- Wystawy: Oto Dni Krwi i Chwały –Reduta Ordona i rakietnicy Królestwa Polskiego, Państwowe Muzeum Archeologiczne





