Więcej
    Strona głównaSportBieganieGaleria Sław Wareckiego Sportu - Król Jurek czyli... Jerzy Napiórkowski

    Galeria Sław Wareckiego Sportu – Król Jurek czyli… Jerzy Napiórkowski

    Tak jak większość ówczesnych młodzieńców  pozbawionych technologicznych pokus, spędzał sporo czasu na świeżym powietrzu, w ruchu, i w pracy na rodzinnym sadowniczym gospodarstwie w podwareckich Prusach. Prawdziwa „zajawka” na sport zaczęła się około siedemnastego roku życia a w późniejszej przygodzie  w naszej rozmowie pojawiają się trzy nazwiska: trener-wychowawca śp. Stanisław Kowalski oraz koledzy Wiesław Królik i Dariusz Bobrowski. Młody Jurek otwarty był na każdy rodzaj sportu, choć to lekkoatletyka, którą trenował u wspomnianego Pana Stanisława wydawała być się dominująca, bo kiedy trzeba było wystartować na zawodach w sztafecie 4×100 czy 4×400 lub w rzucie oszczepem – robił to, bo był wszechstronny, zresztą nie tylko on, a jego koronnym dystansem w tym okresie było 1500 m, które pokonał w świetnym w czasie 4:14min.

    Jak każdy młody, zdrowy obywatel odbył obowiązkową służbę wojskową łącząc to z bieganiem w słynnym WKS Oleśniczanka, w którym trenowali tacy mistrzowie jak Bogusław Mamiński i Bogusław Psujek.

    To były lata związane z bieganiem, pokonywaniem wielu kilometrów (nawet do 100 km tygodniowo) bez parcia na wynik czy zawody, ot, po prostu dla przyjemności, dla chęci zmierzenia się z samym sobą.

    Kiedy modę na bieganie w Polsce starał się zaszczepić rodakom słynny redaktor Tomasz Hoppfer tworząc warszawski Maraton Pokoju, pokusie pokonania królewskiego dystansu uległ i nasz bohater. Wystartował w pierwszym, historycznym Maratonie Pokoju w 1979 roku (a miał wówczas 19 lat), następnie w 1981 i 83 roku.  To  podczas trzeciego   startu otarł się o złamanie bariery 3 godzin i ukończył w znakomitym czasie 3:02:14, a jako ciekawostkę podam fakt, po dzień dzisiejszy na pamiątkę trzyma dyplom z tej imprezy z niewypełnionymi przez siebie danymi. Takie to były szczere i autentyczne czasy – żadnego pakietu i dyplom uznania do wypełnienia przez siebie, bo  dzisiaj  bez gniewu na forach internetowych pod adresem organizatora pewnie nie obyłoby się.

    Z młodzieńczych ,wybieganych lat pamięta swoje najlepsze wyniki:  1500 m – 4:14, 3 km – 9:25, 5 km – 17:02. W tych latach często stawiał sobie nietuzinkowe wyzwania, np. wyścig z Wiesławem Królikiem na  sześciokilometrowych „pętlach” w lesie. Wiesiek 3 kółka na rowerze, on – dwa biegiem. Rowerzysta dogonił biegacza dopiero na ostatnich 200 metrach! Pamięta doskonale pierwsze „profesjonalne” adidasy, kupione w 1983 roku na Bazarze Różyckiego  przez najwierniejszego kibica jego zmagań – mamę, no i ten wspomniany przeze mnie niewypisany dyplom z Maratonu Pokoju.

    Inny znaczący, symboliczny i zapamiętany maraton przebiegł na swoje 50 urodziny w Paryżu razem z kilkoma innymi znanymi nam zawodnikami z Warki.

    Schyłek lat dziewięćdziesiątych i początek  XXI to dużo biegania i rywalizacji na miejscowym podwórku, wspólne treningi –  no i zaczęły się już częstsze wyjazdy na zawody – wtedy pomału zaczynała się moda na biegi.

    Starty na Grand Warszawy w Lesie Kabackim, Biegi Niepodległości, kultowa dzisiaj Chomiczówka i Półmaraton Wiązowski. Pamięta, że jego cichą motywacją z tego okresu była chęć pokonania Marty Mikołajczyk,  co udało się w Wiązownej na ostatnich metrach  z czasem  1:29:57.  Inny wynik , który nas zainteresuje to rekord na 10 km – 39:14 na wspomnianym Grand Prix Warszawy.

    Po okresie poświęconym na rodzinę i pracę na gospodarstwie sadowniczym przyszedł czas na kolejną miłość – góry, do których uczucie  zaszczepił mu w latach młodzieńczych nie kto inny jak trener Kowalski. I teraz, aby solidnie przygotować się do karkołomnych wspinaczek ponownie zaczął biegać. Szczególną atencją obdarzył zmagania z Orlą Percią, najbardziej widowiskowy i wymagający szlak polskich Tatr, który pokonał w swoim życiu aż 15-krotnie. I sam komentuje: „to szczególny rodzaj adrenaliny, boisz się, wiesz, że dostaniesz w d… ale idziesz”. Zdarzyło mu się pomagać w zejściu aktorce Katarzynie Cichopek, a za wielki komplement uważa uwagę od spotkanego na szlaku  doświadczonego turysty: „chłopie, Ty nie bierzesz z życia łyżkami, a chochlami…!” Góry zdobywa i pokonuje  bardzo często z Darkiem Bobrowskim, którego wymienia jako najlepszego kompana do tego typu zmagań, z dorastającymi synami Pawłem i Mariuszem oraz z  Arkiem Rudnickim. Raz zdarzało się, że wbiegli z Pawłem (synem) i Darkiem na Morskie Oko, buty biegowe w krzaki i marsz na wielogodzinną wędrówkę na Rysy, potem powrót na Morskie Oko, nałożenie wspomnianych butów biegowych schowanych w krzakach i powrót biegiem 9 km na dół, a syna z ekwipunkiem na furmankę. Nie dopytywałem czy po takim wysiłku usnęli w ubraniach…

    Kolejna miłość to „biegówki” i kierunek obrany na Szklarską Porębę i Jakuszyce. Wyjazdy i treningi zapoczątkowane przez Grześka Więckowskiego zaowocowały potem startami w słynnym Biegu Piastów i zarażaniem kolejnych sportowców tym rodzajem pięknej aktywności (w tym piszącego te słowa). Niech o charakterze Króla Jurka zaświadczy zdarzenie podczas jednego z wyjazdów: w trakcie zjazdu dochodzi do wywrotki i uszkodzenia stawu kolanowego, jak się później okazało naderwania więzadeł krzyżowych. Końca trasy nie widać, ból narasta ale nasz bohater nie zamierza wzywać specjalistycznej pomocy – zatem do spodni upycha tyle śniegu ile się da w okolice kolana, i tak zmrożony zjeżdza na dół samodzielnie, a stamtąd już autem do szpitala. Jak twardy to zawodnik, zaświadczyć także mogą wieczorne treningi, bo wyobraźmy sobie: późne, wieczorne godziny, być może blisko już północy. Pod warecki stadion zajeżdża traktor z opryskiwaczem po całym dniu pracy, wysiada z niego nasz bohater – i co robi? On przyjechał tu by wykonać solidny trening biegowy- jak mówi: „podjeżdżałem nocą po robocie i kręciłem interwałki…”

    Kolejna pasja to tenis stołowy i siłownia. Przy stole ping-pong-owym Jurka ciężko było pokonać kiedyś, ciężko i dzisiaj, kiedy dobiegł sześćdziesiątego roku życia, a na zbudowanej przydomowej siłowni jest stałym bywalcem i znane są mi opowieści o treningach i spotkaniach w jego salce, gdzie rozmowy i spory na różne tematy zdarzały się, ale trening musiał być zrobiony! Jeszcze kilka lat temu w wieku 57 lat na zawodach organizowanych przez KS Start Pułaski w wyciskaniu sztangi udało mu się podnieść 50 kilogramowy ciężar 60 razy, pokonując wielu młodszych zawodników! To samo z basenem, I mimo, że  twierdzi: „pływakiem jestem słabym”, to pozwolę mieć na temat swoje zdanie. Widziałem nieraz jak pokonuje dystans 80-120 basenów kraulem, a jego rekordem było przepłyniecie 240 długości – 6 km. Podobny pazur pokazuje na rowerze. Długie wyprawy – Kazimierz Dolny czy Częstochowa razem z Darkiem Bobrowskim, czy też  nocne przejażdżki po skończonej pracy na kilkudziesięciokilometrowych trasach to norma. Tu potrzeba mieć naprawdę mocny charakter i apetyt na życie!

    Po pięćdziesiątce zaczął mu dokuczać staw biodrowy co skończyło się operacją i zmianami w sportowych aktywnościach; stąd rower, narty i basen, ale miłość do rywalizacji i aktywności nie przeminęła, bo tutaj  dochodzimy do kolejnego etapu w życiu bohatera – morsowanie. Kiedy inni o tym czasami rozmawiali, że może warto spróbować – on wziął się do działania, i w 2015 roku zapoczątkował wareckie lodowe kąpiele w Pilicy, wtedy jeszcze w bardzo kameralnym gronie, które od razu przerodziło się w Wareckie Morsy – grupę,  która prężnie funkcjonuje w ostatnich sezonach, a Jurek był ich pierwszym ogłoszonym Królem. Właśnie słowo “Król” jakoś wyjątkowo przylgnęło mi do jego postaci na przestrzeni lat. Mistrz charakteru i motywacji, doskonały rozmówca ze swoim filozoficznym podejściem do kultury i sensu sportu stał się dla mnie takim Guru, czego nigdy nie ukrywam. Zapytany, co dla niego jest największym sukcesem w życiu – bez wahania odpowiada –  rodzina, a na pytanie  co dalej z jego „kariera sportową” raczej nie snuje planów ze względu na stan bioder, ale jednocześnie informuje, że kupił narty biegowe i zamierza biegać niedaleko domu… Ot cały Król Jurek!

    Jacek Winnicki

    Redakcja Warka24.pl
    Redakcja Warka24.pl
    Naszą redakcję tworzą mieszkańcy Warki, instytucje oraz organizacje. Jeśli interesujesz się naszym miastem, lubisz pisać artykuły, śledzisz na bieżąco wyniki sportowe bądź uczestniczysz w kulturalnym życiu miasta to zapraszamy Cię do współpracy z portalem. Dołącz do naszego grona!

    NAJPOPULARNIEJSZE