Więcej
    Strona głównaInstytucjeDworek na DługiejNagrody to efekt uboczny... czyli nieDUŻY wywiad

    Nagrody to efekt uboczny… czyli nieDUŻY wywiad

    Teatrzyk nieDuży działający przy Gminnej Instytucji Kultury Dworek na Długiej zakończył kolejny bardzo udany sezon; przedstawienie „Moje nie moje” zostało nagrodzone w wielu przeglądach i konkursach. Młodzi aktorzy z Warki są laureatami IV Festiwalu Teatrów Szkolnych im. Wojciecha Siemiona w Grójcu, zwycięzcami półfinału XVI Mazowieckiego Festiwalu Teatrów Amatorskich w Łochowie oraz finalistami XVI Mazowieckiego Festiwalu Teatrów Amatorskich w Garwolinie.

    O rozmowę poprosiliśmy jego twórców, Państwa Annę i Leszka Owczarczyk. Pozwolą Państwo, że zaczniemy od początku, czyli jak to się wszystko zaczęło?

    Leszek Owczarczyk: Na początku chciałbym zaznaczyć, że szefową grupy, reżyserem, inspicjentem i kierownikiem literackim jest moja żona. Ja w tym przedsięwzięciu pełnię rolę pomocniczą: komponuję piosenki i zajmuję się sprawami technicznymi.

    Anna Owczarczyk: Teatrem i działaniami artystycznymi zajmujemy się chyba od zawsze. Od czasów liceum angażowaliśmy się w takie działania. Obydwoje jesteśmy nauczycielami i od 35 lat pracujemy w tym samym miejscu, w szkole w Rozniszewie. Tu możemy swobodnie realizować swoje pasje. Staramy się zapewnić naszym uczniom bezpośredni kontakt z dziełami sztuki w naszej Galerii „Na piętrze” oraz zasmakować działań aktorskich w Teatrzyku „Figielek”. Kochamy to, co robimy i w swoją pracę wkładamy wiele sił. Nie potrafimy robić czegoś „tylko trochę”, zawsze angażujemy się na całego. To chyba zadecydowało o tym, że dyrektor Andrzej Zaręba zaproponował mi współpracę z Dworkiem na Długiej. Stanęłam wtedy przed wyzwaniem, które jak się okazało, nieco odbiegało od dotychczasowych doświadczeń. O ile dzieci wszędzie są takie same, to praca w Warce jest inna. Przyszły do nas dzieci, które prawie się nie znały, nie łączyły ich więzy koleżeńskie ani rodzinne, były w bardzo różnym wieku. Uczyliśmy się siebie wzajemnie. Sytuacja była dla mnie nowa, ponieważ w Rozniszewie tak nie było. Tu wszyscy uczniowie i nauczyciele znali się doskonale. W Dworku jednak miałam ten komfort, że dzieci nie kojarzyły mnie z rolą szkolnej nauczycielki, z ławką i dziennikiem. Przez to były może od początku bardziej otwarte i autentyczne, ale też bardziej niesforne.

    Praca w teatrze z dziećmi nie należy chyba do zadań najłatwiejszych. Trzeba umieć podporządkować energię i fantazję, które w takich działaniach są niewątpliwym atutem, regułom i ująć całość w pewne ramy. Jak Państwo sobie radzą w pracy z tak delikatną materią?

    A.O.: Pamiętajmy, że teatr nie jest demokratyczny, musi być ktoś, kto trzyma wszystko żelazną ręką, podejmuje decyzje, licząc się z konsekwencjami i ponosząc za nie odpowiedzialność. W przeciwnym wypadku całość zatraci swoją wyrazistość i spójność albo zatonie w konflikcie. Staramy się nie faworyzować dzieci podczas obsadzania ról ani nie wyróżniać nadmiernymi pochwałami najzdolniejszych. Psychika dziecka to delikatna materia, bardzo wrażliwa i łatwo ją trwale uszkodzić. Owszem, należy rzetelnie doceniać poziom wykonania poszczególnych zadań aktorskich, ale generalnie chwalony jest cały zespół, kiedy osiągnie zamierzony efekt artystyczny.

    Państwa praca nie zakłada produkcji przedstawień, ale jest zabawą w teatr, dzieci, które pojawiają się na zajęciach, dostają szansę zaistnienia na scenie, nie prowadzą Państwo castingów, nie mówią nikomu, że dla niego nie ma miejsca w teatrze.

    L.O.: Wszystkie dzieci, które przychodzą na zajęcia, zawsze występują w przedstawieniu, nawet jeżeli scenariusz przewiduje udział mniejszej liczby aktorów, to zawsze tekst jest dzielony tak, aby każdy znalazł coś dla siebie. W Teatrzyku nieDużym nie ma dublerów, suflerów i dzieci, które nie staną przed publicznością, bo każdy mały aktor jest ważny. I każdy musi poznać smak sceny, bo to ma także sens wychowawczy – pomaga młodemu człowiekowi walczyć ze swoimi kompleksami i lękami.

    A.O.: Dzieci nie są zawodowymi aktorami. W proponowanej roli muszą odnaleźć siebie, to nie znaczy oczywiście, że one takie są. Dziecko musi podołać swojej roli, rola nie może go przytłaczać. Musi się dobrze w niej czuć, nie może go uwierać, ma być skrojona idealnie do jego możliwości. Muszę mieć pewność, że dziecko sprosta zadaniu, że będzie się dobrze bawiło, że nie będzie to dla niego męczące i trudne. Często rola jest skontrastowana z naturalnymi cechami dziecka i mały aktor widzi w tym naturalny komizm, często mają w sobie coś, czego nie widzą, a ja, przez pryzmat pierwszych tygodni pracy z nimi, dostrzegam i odkrywam.

    Jak wygląda praca nad przedstawieniem?

    A.O.: Pierwsze miesiące wspólnych spotkań poświęcam zabawie. Dzieciom bardzo się to podoba, ale nawet nie zdają sobie sprawy, jak dużo się wtedy uczą. Są to zabawy, które świetnie wpływają na poprawę dykcji, bo zwracam uwagę na poprawność językową, pracuję nad emisją głosu, walczę z manierami językowymi, niestarannością i bylejakością. Oczywiście nie jestem w stanie skorygować wad logopedycznych, ale wspieram rozwój mowy i pracuję nad urodą języka. Przygotowanie spektaklu to dla wszystkich ciężka praca, dla mnie i dla dzieci. Cotygodniowe spotkania to 120 minut emocji i zaangażowania na wysokim „C’’. Tuż przed premierą umawiamy się na dodatkowe spotkania. Każdy etap pracy nad spektaklem ma swoje trudne momenty. Przychodzą chwile twórczej niemocy, znużenia ciągłym powtarzaniem oraz deprymującego wrażenia, że czas pędzi, a my nadal drepczemy w miejscu.

    Przedstawienia przygotowywane przez Państwa ogląda się z niekłamanym zainteresowaniem, wyróżniają się niebanalnym doborem tekstów. Widz zostaje zaproszony do poznania historii, która naprawdę go intryguje i nie pozwala wstać z fotela przed końcem spektaklu.

    A.O.: Zależy mi na tym, aby nie były to sztuki ograne i aby były bliskie dzieciom współczesnym. Wiele popularnych sztuk trąci myszką, język jest tam staroświecki, dla dzieci nienaturalny, dziwaczny, a konstrukcje składniowe i fabuła niezrozumiała i obca. Język się zmienia i trzeba za nim podążać. Szukam więc wydawnictw ze współczesnymi sztukami. Najczęściej wybieram teksty młodych pisarzy. Bardzo cenię sztuki Marty Guśniewskiej czy Maliny Prześlugi, które opowiadają niebanalne historie pełnym humoru językiem, zrozumiałym i używanym przez dzisiejszą młodzież. Taki teatr daje dużą dawkę dobrej zabawy i dla widzów i dla aktorów.

    Teatrzyk nieDuży jest grupą amatorską, w dodatku każdy sezon to inna obsada aktorska, ale efekt końcowy jest zawsze bardzo profesjonalny. Aktorzy dostają brawa za rzeczywistą wartość przedstawienia, nie tylko z sympatii publiczności.

    A.O.: Zawsze wierzę własnej intuicji. Współpracuję też ze świetnymi specjalistami. W sferze muzycznej bardzo pomaga nam Kuba Szydło i Bogdan Sabała. Kuba opracowuje znakomite aranżacje naszych piosenek i wraz z Bogdanem nagrywają ich profesjonalną instrumentalizację. Sławek Ragan dba o scenografię i rekwizyty. Wszyscy są bardzo twórczy i znakomicie potrafią spełnić moje sceniczne oczekiwania. Bywa też i tak, że to, co mi prezentują, daleko odbiega od mojej wizji, ale jak się później okazuje, jest lepsze. Współpraca z tak utalentowanymi ludźmi, to ogromna przyjemność i kiedy nagle z chaosu pierwotnego szkicu, niejasnej mrzonki wyłania się spójna całość jest niezwykłym momentem spełnienia. Frajda tworzenia jest niezwykła. Muszę przyznać, że w Dworku mamy znakomitą opiekę, zawsze możemy liczyć na wsparcie dyrektora Andrzeja Zaręby i jego załogi. Pod względem organizacyjnym są niezastąpieni!

    L.O.: Jedyną niedogodnością pracy w Dworku jest mała scena, na której ćwiczymy. Na próbach jakoś sobie radzimy, ale kiedy przenosimy się ze spektaklem na dużą scenę np. podczas konkursów, dzieci czują się nieco zagubione w takiej przestrzeni. Dlatego zawsze tak planujemy dekorację, aby wyznaczała punkty graniczne, aby dzieci odnalazły się w określonych ramach i miały punkty odniesienia.

    A.O.: Muszę przyznać, że i tak radzą sobie z tym fantastycznie. To czego dokonały w Łochowie było mistrzostwem, poradziły sobie nie tylko z dużą sceną, ale z wieloma innymi zaskakującymi problemami technicznymi, które mogły wpłynąć na jakość całego przedstawienia. To pokazuje, jak zgraną i kreatywną grupę stworzyli. Widać to najlepiej, kiedy gdzieś wyjeżdżamy i spędzamy razem wiele godzin. Zawsze im powtarzałam, że „jeden za wszystkich – wszyscy za jednego”, że muszą być jak pojedyncze elementy puzzli, które dopiero zestawione razem mogą stworzyć interesujący obraz. W naszym zespole każdy jest inny, ale ważny i absolutnie niezbędny. I to działa.

    Mówią Państwo wiele o pracy i pasji o rozwoju dzieci, ale nie możemy pomijać nagród, z którymi wracacie z konkursów. Każdy spektakl Teatrzyku nieDużego jest zauważony i doceniony na coraz szerszej arenie.

    L.O.: Największą nagrodą jest przede wszystkim sympatyczna przyjaźń z dziećmi, z którymi pracujemy i miłe słowa rodziców doceniających nasz wysiłek.

    A.O.: Nie ukrywam, że dużo radości mamy także z nagród i wyróżnień. To jest ogromna frajda zwłaszcza dla dzieci, które czują się wtedy docenione i dowartościowane także przez osoby z innego środowiska. My staramy się robić wszystko najlepiej jak potrafimy, wkładając w to całe serce, zaangażowanie i umiejętności. A że przy okazji ktoś to doceni? Jest nam miło, ale nagrody są efektem ubocznym naszej pracy. Cieszymy się radością dzieci, ale konkursy są ważne z innego powodu. Dzieci znakomicie potrafią podpatrywać tajniki warsztatowe innych, wychwytują różnice, uczą się od siebie, konfrontują swoje umiejętności i porównują się z rówieśnikami. Chcemy, aby przygoda z teatrem wpływała wszechstronnie na ich rozwój, na poczucie estetyki, emocje i wrażliwość na piękno słowa. Widzimy, jak na naszych oczach dzieci fantastycznie się zmieniają, dorastają i mamy satysfakcję, że jakaś część tych pozytywnych zmian jest naszą zasługą.

    Przyjemnie jest słuchać ludzi, którzy mają pasję i robią to, co naprawdę lubią. Piękne w Państwa pracy jest również to, że stanowicie tak wspaniały zespół, jak układa się twórcza współpraca małżeństwa?

    A.O.: Jesteśmy nierozłączni w różnych działaniach, także pozazawodowych. Mamy wspólne zainteresowania, wiele rzeczy robimy razem, ale często się przy tym spieramy i długo dochodzimy do porozumienia. Czasem bywa naprawdę gorąco. W naszym przypadku daje to jednak całkiem niezłe rezultaty.

    Dziękuję za rozmowę. (Kurier Warecki)

    Redakcja Warka24.pl
    Redakcja Warka24.pl
    Naszą redakcję tworzą mieszkańcy Warki, instytucje oraz organizacje. Jeśli interesujesz się naszym miastem, lubisz pisać artykuły, śledzisz na bieżąco wyniki sportowe bądź uczestniczysz w kulturalnym życiu miasta to zapraszamy Cię do współpracy z portalem. Dołącz do naszego grona!

    NAJPOPULARNIEJSZE