Więcej
    Strona głównaBlogiPiękne zakończenie drugiego sezonu Dobrych Wieczorów!

    Piękne zakończenie drugiego sezonu Dobrych Wieczorów!

    Ostatni tegoroczny Dobry Wieczór już za nami. Jak zawsze niezwykły, jak zawszę piękny i wyjątkowy. Na wieczorach na których królują słowa nie może być przecież inaczej. 18 maja w Dworku na Długiej, znów zebrali się Ci, których drugim imieniem powinna być Poezja. I chociaż temat spotkania nie był narzucony, to jednak zbliżający się Dzień Matki nie pozostał obojętny na twórczość wareckich wrażliwych dusz. Swoją obecnością zaszczycili m.in. dr Stefan Posoch, Janusz Gwara, Andrea Czasak, Dorota Pisarek, Bożena Pisarek,  Krystyna Pączek,  Sylwia Setniewska, Ewa Lech, Piotr Mrozowski oraz wielu słuchaczy. Tego dnia można było podziwiać również szkice plastyczne Ani Janusz uczennicy klasy gimnazjalnej Szkoły Podstawowej nr 1 w Warce – to początek nowego etapu Dobrych Wieczorów w którym chcemy promować młodych zdolnych ludzi z naszego miasta. Dlatego też zachęcamy wszystkie młode talenty do tego, aby zapukać do Dworku na Długiej, opowiedzieć nam o sobie i pochwalić się swoimi pracami. Niech Dobre Wieczory będą i Waszym świętem!

    To niezwykłe, że Dobre Wieczory w Dworku na Długiej trwają. I chociaż ten był już ostatnim w tym roku artystycznym nie oznacza to ich końca. Z cyklicznymi spotkaniami lokalnych poetów wracamy już po wakacjach. Tym czasem wierzymy, że piękna końcówka wiosny i okres letni będą owocować w twórczość dworkowych przyjaciół, która rozkoszować będzie się można już od października. Do zobaczenia zatem po wakacjach!

     

     

    PONIŻEJ PREZENTUJEMY WYBRANE, AUTORSKIE WIERSZE ZAPREZENTOWANE PODCZAS DOBREGO WIECZORU

     

    SYLWIA SETNIEWSKA
    SAMOTNOŚĆ

    Teraz siedzę w swym pokoju
    ciemnym od tęsknoty już.
    I rozmyślam co minęło
    co zostało w sercu mym.
    Czuje radość oraz smutek
    od goryczy gorzkich łez.
    Widzę chwilę co minęły
    co nie wrócą nigdy już.
    Widzę Ciebie ty odchodzisz
    i zostawiasz samą mnie.
    Czy ty nie wiesz, że ja nigdy
    nigdy nie zapomnę Cię.

     

    PIOTR MROZOWSKI
    93

    Czas płynął  przez palce
    dziecka
    niepodatny na choroby
    nienaruszony przez wojny
    nieczuły na błagania
    jedyny Sprawiedliwy
    jedyny Zwycięzca
    a gdy pochowa
    pogrzebie już
    tych co go odmierzali
    dalej będzie płynął
    przez palce
    starca

    PIOTR MROZOWSKI
    KRONIKA STRACONEGO CZASU

    czas płynął w moich żyłach
    nieubłaganie
    w trzepotaniu powiek
    z rankami
    i wieczorami
    pod czujnym
    okiem
    Wielkiej Niedźwiedzicy

     

    ANDREA PATRYCJA CZASAK
    KRÓTKA OPOWIEŚĆ O JEŻU

    Erinaceidae
    to ja.
    Nazwa nietuzinkowa,
    na jeszcze parę powtórzeń
    z pewnym przekrętem.
    Choć przecież
    nie ukradłam nic,
    poza pożyczką
    nietuzinkowego imienia
    na jakiś ziemski czas.
    Erinaceidae
    to ja.
    Oglądam każdy liść z osobna,
    tuptam nocą;
    pytają – dokąd?
    Po dodatkowe światło
    z lodówki.
    Zachwyca mnie świat.
    Jest jak z pocztówki!
    Niektórym
    mój zachwyt na wyrost
    i za złe.
    No ale wiesz…
    Na tak krótkich nóżkach
    ma mi prawo być wielki
    i piękny.
    Park jest moim drugim domem.
    Zresztą – tak mi do niego blisko
    na jeszcze conajmniej trzy lata,
    bo nie jestem ślimakiem,
    mimo wszystko.
    Choć z rana blisko mi do żółwia,
    niekiedy do barana.
    A tak naprawdę bliskie
    kilka drzew, jeden konar, dwa może,
    jeden pień, kompleksy…
    dla dobra ogółu – powiedzmy:
    te leśne.
    Nie są mi obce.
    Na żer wychodzę, gdy śpisz
    i ogółem z ukrycia, gdy liczysz owce.
    Dzielę myśli z sową,
    nieumiejętne zdania ze skowronkiem.
    Żeby nie było, że ględzę:
    paplam.
    Bezgramatycznie.
    Nocny Marek!
    Słyszę kpiąco.
    Często.
    Nie, po prostu erinaceidae.
    Różni mnie jedynie:
    kiepskość pływania.
    Przymknę oko na szczegół.
    Potwierdza regułę.
    Zapisujesz wyjątek?
    Błagam, mniejsza o datę.
    Wolę żyć w dniach, nawet na nich,
    że tak: kiedyś, poniedziałek, czwartek…
    Cyfry mnie gubią,
    liczby mi wilkami
    z dziesiętnymi kłami.
    Zostawcie mnie zwyczajnie
    z moją skorupą.
    Z reguły też zwijam się w kłębek
    ze strachu.
    I drżę igłami
    jak kordonek.
    Uważaj!
    Mogę ukłuć,
    gdy będę bać się niepewności
    i zakładać będę dla Ciebie
    kolejne maski.
    Bo przecież ja zwierz pogodny,
    ranić mu, fochać – nie wypada.
    A zdarza się.
    Każdemu się przecież zdarza.
    Potrafię też zwijać się bez kolców.
    Z innymi gatunkami
    nie mam łatwych początków.
    Zwierz intro i ekstra.
    Wertyczny w każdym razie.
    A i tak las
    i każdy jego mieszkaniec
    to niepojęty przypadek.
    Serio.
    Lubię jagody!
    Ich smak, to że kulkowate.
    Są jak ja, tylko w pomniejszeniu
    i jakieś takie…
    z reguły bardziej lubiane.
    Może bardziej: rozumiane.
    Lubię opowieści z mchu, paproci
    i sterczących rękawiczek.
    Co do nich – ludzie czasem niechętnie
    się do mnie bez nich zbliżają.
    Muszą mieć pretekst, może jakieś pytania, że czegoś
    im potrzeba. Może od zaraz.
    Kłuje ich moje niedopasowanie,
    nieoczywistość razi w oczy.
    Lepiej, gdybym była… królikiem!
    Większość lubi.
    A w razie czego: pasztet.
    Jestem jeżem
    i szczerze:
    nie lubię chodzić w szpilkach,
    choć potrafię.

     

    DOROTA PISAREK 
    ZAPROSZENIE

    Witajcie w naszym świecie.
    W świecie ludzi pustych i pozbawionych marzeń.
    W świecie, gdzie wszystko da się kupić,
    A szczerość otworzyć kapslem od piwa.
    W świecie, gdzie jeden lepszy od drugiego,
    Chociaż podobno wszyscy są braćmi.
    W świecie, gdzie żyjesz z nożem w plecach,
    W świecie fałszywej przyjaźni.
    W świecie, gdzie możesz osiągnąć wiele,
    Lecz żeby to zrobić musisz coś odrzucić,
    W świecie, gdzie pieniądze są nawet w kościele
    Jedną z głównych wartości.
    W świecie, gdzie każdy podstawia Ci nogę,
    Z uśmiechem na twarzy witając.
    W świecie, gdzie nikt Cię nie wysłucha,
    Choć krzyczeć będziesz na głos.
    W świecie, gdzie ludzie zapomnieli,
    O sobie i o rodzinie,
    Gdzie dzieci zamiast na łące,
    W komputerze już piątą godzinę.
    W świecie, gdzie możesz skończyć jako zero,
    Na które splunie bezdomny pies.
    W świecie, gdzie nie ma bohaterów,
    Bo innych los obojętny nam jest.
    W świecie, gdzie umrzesz na środku ulicy
    I nikt Cię nie zauważy,
    Gdzie media pokazują obrzydliwe rzeczy
    I pięknem dumnie nazywają,
    Gdzie drzewa przestrzeń nam zabierają.
    Najlepiej wyrwać – zbudować galerię.
    Taka jest nasza polityka.
    Chcemy wolności słowa,
    A wciąż mówimy tak szybko,
    Że już od dawna sami siebie nie rozumiemy…

     

    DOROTA PISAREK|
    PIEŚŃ ANDERSA

    Ja ich prowadzę i doprowadzę
    – To przysięgałem przed Bogiem,
    A oni idą za mną, choć
    Śmierć czeka za rogiem.

    Płacze staruszka, bo rady nie daje,
    Przechodzą po niej aż dreszcze.
    Jakiś staruszek wodę jej podaje
    Choć sam nic nie pił dziś jeszcze.

    I oddech coraz cięższy dla pewnej kobiety,
    Niosacej przy piersi dziecię swe.
    Dla innej ostatni oddech – niestety
    Zapada powoli w bezgraniczny sen.

    Tam jakiś chłopiec skaleczył się w nogę,
    Innemu ,, nogę” podstawił pień.
    Idziemy w głodzie, smutku i żalu,
    Z wielką nadzieją na lepszy dzień.

    Dalej mężczyzna idzie wzruszony
    – Potyka się o myśli swe.
    On bardzo cierpi po stracie żony,
    Lecz ciągle o Polskę walczyć chce.

    Nie będzie nam Niemiec wyznaczał granic,
    Choć będzie nasz jeden na tamtych trzysta.
    My naszej ziemi nie oddamy za nic,
    Bo płynie w nas krew Polska – czysta.

     

    DOROTA PISAREK
    BEZ TYTUŁU

    Nie mam gwarancji
    Na okres obszerny,
    Że mnie nie zostawisz,
    Że będziesz mi wierny…

    Nie wiem co zrobiła,
    Gdy mnie urodziła.
    Czy się ucieszyła…
    Czy prawie zabiła…

    I nie wiem, czy zaraz
    Idąc chodnikiem,
    Nie będziesz moim katem,
    Albo ratownikiem.

    Naiwna jestem.
    Powiesz – głupia jeszcze,
    Lecz ja patrzę sercem,
    Nie patrząc na resztę.

    Mierzona wzrokiem
    Od stóp do czubka głowy.
    Uszyta zbyt mała,
    Nie sięgam wam nawet do połowy.

    Myślę, że mam rodzinę…
    Przyjaciół wspaniałych…
    Tylko… Ilu z nich będzie
    Do śmierci oddanych?

    Prawda jest jedna.
    I nawet się nie kryje…
    Nikogo nie obchodzi
    Czy ja śpię, czy nie żyję…

     

    Dorota Pisarek
    BEZ TYTUŁU

    Uwierzyliśmy zbyt mocno,
    Że zazdrość to dobry fundament,
    A litość wszystko
    Pozalepia.

    Zimno było
    W czterech cienkich ścianach szacunku.

    Jak tutaj wejść,
    Czy kogo zaprosić
    Po mszczacych się wciąż schodach?

    Przez smutne okna
    Świat jest bardziej szary.

    Dziurawym dachem zrozumienia
    Na łeb spada poczucie winy.

    A miało być tak pięknie…
    Architekt dokonał naprawdę wielu starań.
    Dobrze mu zapłaciliśmy.

    Wszystko runęło.

    Chcieliśmy do chmur wieżę wybudować,
    Wierząc, że szczęście
    Przynoszą grosiki…

    W miłość nie uwierzyliśmy.

    Dziękuję,
    Reszty nie trzeba.

     

     

    BOŻENA PISAREK
    KŁOPOTY ROLNIKA

    Największa wina była rolnika
    Bo zaprowadził krowę do byka
    Przez to ma rolnik problemów wiele
    Bo mu ta krowa ulęgła cielę

    Raz się zdarzyła przygoda taka
    Że ten cielaczek połknął ziemniaka
    I nic dziwnego by w tym nie było
    Gdyby się cielę nie udławiło

    Tak więc ów rolnik z prostej przyczyny
    Zapragnął sobie zjeść cielęciny
    Cała rodzina wnet się weseli
    Że będą w Święta co pojeść mieli

    Będzie coś dla nich, będzie dla gości
    Chociaż ten ubój jest z konieczności
    Dorżnął więc cielę rolnik niebożę
    Lecz cielęciny pojeść nie może

    Bo gdy usłyszał przepisy PIW-ne (czyt.Powiat.Insp.Wet)
    To go dopadło uczucie dziwne
    Żeby cielaka wyrejestrować
    Trzeba to mięso zutylizować

    Rozpacza rolnik, żona i dzieci
    Że pyszne mięsko z dymem poleci
    I choć chłop cielę sam wyhodował
    To mięska z niego nie zakosztował

    Zjadłby pieczone, w sosie, lub w zupie
    Lecz chłopa każdy ma mocno w dupie
    Kiedy się najadł drogowej soli
    Nikogo o to głowa nie boli

    Lecz kiedy chciałby pojeść cielaczka
    To na sto procent grozi mu sraczka
    Bo nie daj Boże, by chłop w oborze
    Zrobił, co Marcin w Amber Gold może

    Tak moi drodzy jest w demokracji
    Że zwykły człowiek to nie ma racji

     

    BOŻENA PISAREK
    FANTAZJE DZIADKA

    Poszedł dziadunio
    Na borowinę
    Spotkał tam
    Piękną, młodą dziewczynę

    Lecz ona chciałaby
    Też młodego
    Mówi do dziadka
    „Dziadku nic z tego”

    Lecz dziadek myśli,
    Ja nie mam racji?
    Może poderwę
    Coś na kolacji…

    Marzenia czasem
    Też się spełniają
    Że i Ci starsi
    Coś podrywają

    Więc nasz dziadunio
    Tak myśli sobie
    Pójdę na tańce
    Może coś złowię

    Brawo dziaduniu
    Szukaj do woli
    Nie zważaj na to
    Że Cię coś boli

    Serce nie sługa
    I Cię nie słucha
    Baw się nim przyjdzie
    Po Cię KOSTUCHA.

     

    BOŻENA PISAREK
    LOS EMERYTA

    W małej chatce, tam pod lasem
    Żyją sobie seniorowie
    Chociaż są w podeszłym wieku
    Lecz się cieszą niezłym zdrowiem

    A ich dzieci wyjechały
    Pożegnały się z wioseczką
    A w weekendy przyjeżdżają
    Na cieplutkie, świeże mleczko

    Na jajeczka, co je kurki
    Zniosły dziś z samego rana
    Więc się cieszą te mieszczuchy
    Jaka mama jest kochana

    Gdy do domów odjeżdżają
    W samochody napakują
    Bierzcie, bierzcie drogie dzieci
    Rodzice wam nie żałują

    Ale życie jest okrutne
    Starość przyszła, zaniemogli
    Zwracają się do swych dzieci
    By w chorobie im pomogli

    Lecz żadne z nich nie ma czasu
    Bo pracuje, ma rodzinę
    „Pewnie macie odłożone
    Na ostatnią swą godzinę”

    Ale oni nic nie mają
    Bo emerytury słabe
    Więc się dzieci rozjechały
    Dajcie sobie sami radę

    Pókiś zdrowy emerycie
    Kochaj dzieci i wnuczęta
    Lecz odkładaj sobie kasę
    Dobrą radę zapamiętaj

    A gdy zamkniesz swoje oczy
    Pokłócą się nad mogiła
    Bo nie mogą się z tym zgodzić
    Że się dobre już skończyło.

    Seniorka Bożena

     

    EWA KOWALSKA-LACH
    KREDENS

    Towarzyszyłeś mi od zarania moich dziejów
    Słyszałeś krzyk Matki, gdy kolejno rodziła sześcioro dzieci.
    Byłeś świadkiem życia mojej Rodziny.
    Różnie bywało, nie wszystko ci się podobało.
    Były chmury , gromy, były choroby.
    A ty stałeś na straży pełen godności i majestatu.
    Przybywało ci lat i okaleczeń od noża i maszynki do mielenia.
    Gdy tylko ciutkę podrosłam musiałam co sobota
    ścierać kurz , który się na tobie gromadził.
    Nie żyją twoi pierwsi właściciele -Wacława i Roman.
    Stanowiłeś ich pierwszy dorobek.
    W lutym 1939 roku zamieszkałeś w  Magnuszewie.
    Losy wojenne sprawiły , że w 1945 roku zamieszkałeś w Warce.
    72 lata tu spędziłeś.
    Teraz pozbywają się domu.
    Nowi ludzie w nim zamieszkają.
    Dzięki przychylności brata Huberta, trafiłeś do mnie,
    by spędzić ze mną jesień życia.
    Cieszę się , że jesteś ze mną KREDENSIE!
    Już nie jestem sama w swojej starości.

    Dworek na Długiej
    Dworek na Długiejhttp://dworek.warka.pl/
    Gminna Instytucja Kultury w Warce. Adres: ul. Długa 3, 05-660 Warka. Tel. +48 667 22 70, 793 800 142. Godziny pracy: październik – maj w godz. 8:00–20:00 (pon. – czw.) i 8:00–16:00 (pt.); czerwiec–wrzesień w godz. 8:00–16:00 (pon.–pt.).

    NAJPOPULARNIEJSZE