Nie znasz na świecie człeka, który powiada, że lubi miesiąc listopad. Pisał… No, nie ważne, ważne, że napisał. Spadające liście, skoki temperatur oraz kolejki w aptece spowodowane przeziębieniami jednoznacznie wykreślają grubą kreską ten czas z listy najlepszych miesięcy. Ale nie ma tego złego, ekonomiści i marketingowcy myślą. Myśleli i kiedyś wymyślili. Słuchajcie! Zróbmy w listopadzie magię świąt, rozwieśmy kolorowe świecidełka, bombki, przepędzimy tę straszną nostalgię. Pomysł sam w sobie genialny, wprowadzenie atmosfery Świąt Bożego Narodzenia, dwa miesiące przed ich terminem. Jednak przebiegłość ekonomisty i marketingowca ukarał kalendarz -a raczej jedno z najważniejszych dni znajdujące się w nim. Dzień Wszystkich Świętych rozpoczynający listopad, uroczystość niezwykle nostalgiczna i refleksyjna. Od lat kojarzona z listopadowym smutkiem, a z ekonomicznej perspektywy – ze zniczami i kwiatami zalegającymi sklepowe półki. Ludzka kreatywność nie zna granic . Dwaj panowie stwierdzili, że przeczekają owy czas i w drugim tygodniu listopada rozpoczną misję pod kryptonimem „płoza”.
I tak też się stało, i dzieje od lat. Tuż po obchodach listopadowego święta, ze sklepów zimowe akcesoria sukcesywnie wypierają ekspozycję zniczów i wiązanek. Niby nie ma w tym większej różnicy, to światełko i to światełko, to kwiatuszek i to też. Ale dla uważnego i świadomego obserwatora stan ten jest trochę groteskowy, zaś dla osób czujących, niesmaczny.
Trzeba przyznać, że w tym roku dyskonty znacznie wyprzedziły prawdziwy symbol zbliżającej się gwiazdki, czyli wyruszającą ciężarówkę Coca-Coli – z której rozlega się pieśń: „Coraz bliżej święta”. Ciężarówki jeszcze nie widziałem, ale kolorowe lampki choinkowe, Mikołaja, renifery owszem. W dużych miastach, takie zjawisko jest na porządku dziennym. Tamtejsze dzieci już rozpoczęły pisanie listu do Mikołaja. Później wyślą tylko sms z aktualizacją zamówienia. Media również poczuły tę magiczną atmosferę. W radiowym konkursie można wygrać 300 000 złotych – idealne na świąteczne zakupy. A jak jest w Warce, czy magia świąt i towarzysząca jej gorączka już dotarła do Naszego miasta?
W mieście codziennie można zobaczyć dziesiątki ciężarówek, ale ta jedna jedyna, nie wpadła mi jeszcze w oko. Osoba niezwiązana z Warką mogłaby powiedzieć, że pierwszym objawem świątecznej gorączki jest sympatia ludzi i ich przyjazne nastawienie. Właśnie, osoba niezwiązana. Mieszkańcy wiedzą, że to standard. Jedyny symptom magii świąt w Warce, to ekspozycja w niektórych supermarketach. Mikołaje z czekolady, bałwanki, pluszowy renifer czy zapachowa choinka do samochodu – choć ona ma zagwarantowane stałe miejsce na półce i nie jest to bynajmniej związane ze świętami. To raczkująca magia gwiazdki. Pozytywnie napawa fakt, że te świąteczne gadżety okupują sklepy w małych ilościach. Szału nie ma. Wyraźnie widać, że Warka broni się przed tą przedwczesną gorączką. I dobrze (chyba). Stopniowe dekorowanie otaczającego świata w świąteczne ozdoby spowoduje wzrastanie podniosłej atmosfery oczekiwania – w końcu apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Melodia „Coraz bliżej święta” jeszcze nie dotarła do Warki. Na targu jemioły nie ma. Podejrzewam, że na razie niektórzy myślą o gwiazdce, w kontekście ubranej choinki czy przepisu na ciasto, którego zarozumiała kuzynka jeszcze nie ma. Jednak dla małego miasta listopad kojarzy się przede wszystkim z nostalgią i refleksją. I na obrót o 180 stopni się nie zanosi.