Jest już nowy, kwietniowy numer Kuriera Wareckiego… Zachęcamy do czytania na stronie www.kurierwarecki.pl lub do sięgnięcia po warecki miesięcznik w kilkudziesięciu miejscach dystrybucyjnych (m.in. Dworek na Długiej, Urząd, ZUK…).
Jak to dobrze, że wiosna wreszcie przyszła. Mieliśmy do niej pełne zaufanie. Wierzyliśmy, że się pojawi i nas nie zawiodła. Miała przyjść i przyszła. Jak co roku zazieleniło się, zakwitło i zapachniało. Na naturze możemy polegać, ale czy możemy polegać na naturze ludzkiej?
Fajna rzecz, takie zaufanie. Istnieje całe mnóstwo powiedzeń i aforyzmów na jego temat. Podobno raz rozchwiane nigdy nie odzyskuje pełnej równowagi, tak jak drzewo, które szybko się ścina i już nigdy nie odrasta. To prawda – by stać się godnym zaufania, trzeba się nieźle napracować. By je stracić – wystarczy raz zawieść. Ale czy takie kategoryczne myślenie jest uczciwe? Dlaczego ktoś, kto przez całe lata był lojalny popełniając głupi błąd traci wszystko budowane z takim mozołem. Mamy przecież prawo do słabości i do ulegania skłonnościom. Dlaczego jeden błąd miałby skreślić kogoś bezpowrotnie? Czy jesteśmy nadludźmi, żeby od kogokolwiek wymagać idealności?
Z drugiej strony, to właśnie świadczy o tym, z jak kruchą materią mamy do czynienia. Począwszy od codziennych sytuacji, kiedy ufamy, że sprzedawca nie wciska nam czerstwego chleba, po sytuację, kiedy bliska osoba utrzymuje, że natarczywe sms-y przesyła mu szkolny kumpel. Nie sposób dzielić z kimś życia – a nawet i biurka w pracy – jeśli nie mamy do siebie zaufania. Jest ono podstawą wszystkich udanych relacji. Większość z nas uważa się przecież za godnych zaufania. Jednocześnie duża część z tej większości wszędzie węszy zdradę i złe intencje w przekonaniu, że wszyscy oszukują. Jak to możliwe, że patrząc na innych podejrzliwie jednocześnie akceptujemy różne formy kombinowania, które stały się synonimem zaradności i życiowego sprytu.
Po co zatruwać sobie życie ciągłymi podejrzeniami, i nieufnością graniczącą z obłędem. Przecież to istne wariactwo. Oczywiście, zaufanie to ryzyko, ale opłaca się je podejmować, bo chroniczna nieufność odbiera całą radość i sens życia, kradnie energię i optymizm. Paraliżuje i zatrzymuje w niemocy. Podejmowanie jakiegokolwiek wysiłku staje się wówczas bezcelowe i pozbawione sensu. Bo i po co? Przecież na pewno zniszczą, pomażą, naśmiecą i zdewastują. Jak to możliwe, że tak słabo oceniamy innych mając o sobie jak najlepszą opinię? Tylko my nieskazitelni w morzu nienawiści, obłudy i złych intencji? Świat nie jest idealny, to prawda, a ludzie nie są kryształowi, fakt i nie ma prostych rozwiązań na wszystko, ale warto zachować chociaż odrobinę naiwności. I co z tego, że spotka nas trochę rozczarowań? Są niczym w porównaniu z entuzjazmem jaki można z siebie wykrzesać aby poczuć niezwykłą moc i radość z bycia człowiekiem… zostawiając jednocześnie malutki margines na ewentualność porażki. I chociaż przysłowia są mądrością narodu nie warto wierzyć w sens powiedzenia, że kontrola jest najwyższą formą zaufania.
Niech Wielkanoc – święta Zaufania – przyniosą nam wiarę w sens tego, co niezrozumiałe. Niech każda chwila będzie przepełniona ufnością w Tego, który cierpiał i umarł z miłości i który zmartwychwstał by kochać.
Redakcja