Warczanin, młody, chudziutki, wysoki chłopak, którego można spotkać co dzień na trasie Warka- Zakrzew…, na stadionie, na ścieżkach nadpilicznych… Jednak nie – z puszką piwa w ręku lub w gromadce roześmianych rówieśników…
Czy wiesz, jaką osobowość świata biegowego – mijasz?
Mateusz Gos – biega z najlepszymi!
Ma 21 lat, mieszka w Warce, ale trenuje sportowo w Radomiu. Reprezentuje klub – Radomskie Ludowe Towarzystwo Lekkoatletyczne Optima Radom. Biega od pięciu lat, a od czterech bardzo mocno – u boku trenera Artura Błasińskiego. W tym roku skończył naukę w technikum w Warce, uzyskując zawód – technik żywienia.
Aktualnie – Mistrz Polski na dystansie 10 000 m. oraz Mistrz Polski na dystansie 5000 m.
Do Mistrzostw Europy w Finlandii w lipcu tego roku, był wytypowany jako jedyny Polak, na dystansie 10 000 m. gdzie zajął siódme miejsce, a podczas pierwszych swoich seniorskich zawodów – III Igrzysk Europejskich Kraków – Małopolska na dystansie 5000 m. uplasował się na ósmym miejscu. Jego życiowy wynik na 10 km to 29,17 min., a życiówka na 5 km – czas 13,52 min.
Jak trenuje i patrzy na życie nasz młody Mistrz? Co planuje na przyszły rok? Jak ocenia swoje sukcesy i czy rzeczywiście takie wyniki go satysfakcjonują?
Czego możemy się od niego nauczyć?
A.R. Zacznijmy od ostatnich, najbardziej w naszym kraju emocjonujących zawodów- Mistrzostw Polski w biegu na 5000 m. w Gorzowie Wielkopolskim, które odbyły się 29 lipca. Po raz drugi z rzędu zdobyłeś mistrzostwo, ale wszyscy, którzy to widzieli, na pewno są zdania, że wyraźnie przewyższałeś rywali swoim poziomem. Czy rzeczywiście poprzeczka była dla Ciebie tak łatwa do pokonania?
M.G. Jak sobie postanowiłem, tak biegłem. Najpierw tempo wolniejsze, a więc 2:46 min./km, potem, na ostatnim kilometrze rozpędziłem się na dobre do 2:39 min./km. Umówiliśmy się też z kolegą, Kamilem Jastrzębskim, że co 800 m. będziemy się zmieniać. On wytrzymał tak do połowy biegu. Zrealizowałem więc swój plan. Trener też wierzył od początku, że wygram.
A.R. Czy miałeś podczas tych zawodów jakiś kryzys, lęk, że jednak może się nie udać?
M.G. Zawsze biegnę tak szybko, jak tylko mogę. Nie miałem kryzysu, tym razem było trochę chłodniej, zawody odbywały się wieczorem. Robiłem wszystko, aby utrzymać zaplanowane wcześniej tempo. Ostatni odcinek był oczywiście bardzo męczący.
A.R. Wynik, z jakim stałeś się ponownie Mistrzem Polski to 13:54, a Twoja życiówka na tym dystansie wynosi 13:52. Czy uważasz, że przygotowania do tegorocznych konkurencji były perfekcyjne?
M.G. Tak. Cały ostatni sezon przepracowałem sumiennie i uważam, że jest to najlepszy sezon biegowy w moim życiu.
A.R. Już po czterech latach trenowania pod skrzydłami Artura Błasińskiego, jako bardzo młody, dopiero wkraczający w dorosłość zawodnik, decydujesz się przyjąć w tym roku największe wyzwanie- Mistrzostwa Europy w Lekkoatletyce. Jako Mistrz Polski w U23 na 5000 m. zajmujesz w Chorzowie ósme miejsce, a na 10 000 m. w Finlandii- siódme. Ile dzieliło Cię od zwycięstwa? Czy jesteś z tych wyników zadowolony?
M.G. Bardzo. W Polsce wystartowałem pierwszy raz z seniorami. Byłem jedynym Polakiem wytypowanym do udziału w Igrzyskach Europejskich. Mój wynik na 5000 m. to 14,01 min, a życiówka na tym dystansie- 13,52 min. ( 10.06. 2023 w Oleśnicy). Najlepszy zawodnik, a tym samym Mistrz Europy, Hiszpan, uzyskał czas 13,25 min.
Jestem dumny z takiego rezultatu. Uważam, że jednak start był dość wolny, a ja lubię od razu narzucić sobie prędkość. Moje średnie tempo podczas tych zawodów wynosiło 2:52- 2:55 min./km. Zawodnicy na przodzie ostatni kilometr biegli już 2:42. Zabrakło mi sił na trzecim kilometrze, chociaż udało się jeszcze wyprzedzić Belga.
Podczas Mistrzostw Europy w Finlandii dokuczała wysoka temperatura, słońce. Mój czas na 10 000 m. to 29,37, a najlepszy zawodnik uzyskał tam wynik 29:08. Do ósmego kilometra biegłem jako pierwszy, najszybszym tempem 2:55- 3:00. Niestety, pozostali znacznie wtedy przyspieszyli i na ostatnim kilometrze wyprzedzali w tempie 2:40 min./km, podczas gdy zaczęli jak dla mnie za wolno, bo 3:10 min./km. Po ósmym kilometrze byłem wykończony przez upał.
Uważam jednak, że dałem z siebie wszystko.
A.R. Trzeba dodać, że Twój najlepszy wynik na dystansie 10 km, to 29:17 ( Mistrzostwa Polski w Olkuszu), a więc od zwycięstwa europejskiego dzieli Cię tak naprawę około 9 sekund.
M.G. Dużo jednak zależy od warunków, w jakich się biegnie, od pogody, trasy. W Finlandii prawie nic nie piłem, po wodę trzeba było kawałek odbiec. Pomimo wysokiej temperatury, można zaledwie oblać się lekko wodą z kubka.
A.R. Dystanse do 10 km są specyficzne, to głównie popis tempa, sprawności. Co z Twoimi wymarzonymi maratonami?
M.G. Bardzo chciałbym je biegać, ale nastąpi to dopiero za kilka lat. Na razie trzeba osiągnąć jak najwięcej na krótszych dystansach.
A.R. Co jeszcze możesz na takich dystansach osiągnąć?
M.G. Mogę poprawić życiówki z 29 minut na 28, a na dystansie 5 km- na 13 minut.
A.R. I po osiągnięciu tych kosmicznych wyników – jak zamierzasz przebiec swój pierwszy maraton?
M.G. Myślę, że będę mierzył w czas 2 godziny 10 albo 2 godz. 20 minut. Ale to może się stać dopiero za kilka lat.
A.R. Dwie godziny dziesięć- to wyniki, jakie znów osiągają tylko najlepsi maratończycy!
M.G. Chciałbym być najlepszy. Mierzę w takie zawody, na których także mogę zarobić jakieś pieniądze.
A.R. Czy w związku z tym, można uznać, że chciałbyś biegać zawodowo?
M.G. Dopóki siły pozwolą- tak. W przyszłości chciałbym też ukończyć studia na AWF-ie. Na razie jednak wiem, że na trenowanie potrzeba mi naprawdę bardzo dużo czasu.
A.R. Jak to więc na co dzień wygląda? Ile i jak biegasz?
M.G. Biegam codziennie, a w okresie przed ważnymi zawodami, nawet dwa razy dziennie. 3-4 razy w tygodniu mam treningi razem z trenerem w Radomiu. Są to ćwiczenia siłowe i tempowe. W pozostałe dni robię w Warce wolniejsze wybiegania.
A.R. Na czym polegają treningi siłowe?
M.G. To są ćwiczenia z gryfami, przysiady, skipy, wieloskoki, płotki. Oprócz tego robię treningi na tempo, czyli szybkie, przerywane odcinki.
A.R. W Warce można Cię spotkać na ścieżkach rowerowych i w lesie. Ile km biegniesz podczas takich „lekkich” wybiegań?
M.G. Jakieś 20 km biegnę w tempie dla mnie spokojnym, a więc 4:30- 4:45 min./km. Tygodniowo mój kilometraż wynosi 140-160 km.
A.R. Czy starasz się zmieniać tereny biegowe? Zawsze są to tylko równiny?
M.G. Aby podnieść jakość biegania i wpłynąć na stan zdrowotny organizmu, kilka razy do roku wyjeżdżam na obozy biegowe w góry. To są tereny o innym ukształtowaniu terenu, powietrze jest o wiele rzadsze niż u nas. Kilka dni trzeba się przystosowywać do nowego klimatu, ale potem takie treningi zdecydowanie poprawiają wydolność organizmu, wpływają zbawczo na skład krwi, niesamowicie dotleniają. Nie zapomnę obozu wysokogórskiego we Francji, gdzie spędziłem 21 dni w terenie położonym 1800 m.n.p.m, a potem wróciwszy, od razu znacznie poprawiłem swoje wyniki na płaskiej trasie. W tym roku byłem już na czterech obozach biegowych w górach.
A.R. Czy jest tu gdzieś miejsce na regenerację?
M.G. Po zawodach mam kilka dni spokojniejszych. Są to wtedy tylko 10 – kilometrowe przebieżki w spokojnym tempie. Oprócz tego, raz do roku mam 4- tygodniowe roztrenowania, najczęściej we wrześniu. Wtedy biegam tylko dwa, trzy razy w tygodniu po kilka kilometrów.
A.R. Czy preferujesz jakiś inny sposób ruchu?
M.G. Chodzę na spacery, czasem jeżdżę na rowerze, niekiedy pójdę na basen, saunę.
A.R. Czy dużo się rozciągasz?
M.G. Tak, po każdym bieganiu pół godziny. Roluję się też, a w razie potrzeby korzystam z usług fizjoterapeuty.
A.R. Jak się czujesz? Czy nie jesteś już po prostu zmęczony? Nie masz dosyć – takiej jednokierunkowej drogi…?
M.G. Bieganie jest całym moim życiem. To jest jedyny cel, jaki chcę kontynuować. Czasami czuję się zmęczony. Wtedy wiem, że daję z siebie wszystko i jestem zadowolony.
A.R. Musisz sobie czegoś odmawiać? Ograniczać? Jak z jedzeniem, z używkami?
M.G. Jem dużo, ale wszystko spalam. Staram się spożywać wiele węglowodanów. Nie odmawiam sobie słodyczy, choć nie mam na nie zbyt często ochoty. Nie używam kawy, alkoholu ani nie palę papierosów. Nie żałuję tego. To przekreśliłoby wiele moich sportowych celów.
A.R. Najbliższe plany? Czy jest nadzieja, że Mistrza Polski spotkamy jeszcze na naszych lokalnych zawodach? Rok temu bezkonkurencyjnie wygrałeś Bieg Pułaskiego w Warce…
M.G. Wszystko okazuje się w trakcie roku. Zależy to od mojej formy oraz aktualnych celów i etapów przygotowań do nich. Czasem trener pozwala mi na wybór dodatkowych zawodów, np. biegów ulicznych. W sierpniu tego roku zamierzam na przykład wystartować w Gdańsku na Biegu św. Dominika – 10 km. Wybieram z reguły zawody, w których jest do wygrania gotówka. (Mateusz wygrał ten bieg i w ramach odbywających się tam Mistrzostw Polski stał się złotym medalistą również na dystansie 10 km.!)
A.R. Można by długo zgłębiać tajniki Twojego fenomenu. Tak naprawdę jesteś jednak jednym z nas. Warczanin, młody, chudziutki, wysoki chłopak, którego można spotkać co dzień na trasie Warka- Zakrzew…, na stadionie, na ścieżkach nadpilicznych… Jednak nie – z puszką piwa w ręku lub w gromadce roześmianych rówieśników. Zawsze samotnie, cicho i wytrwale podążasz swoją osobistą ścieżką, z wysoko podniesionymi kolanami, z głową w chmurach… Powiedz, kto Ci na tej mozolnej drodze „od zawsze” towarzyszy…?
M.G. To jest na pewno mój tata. On zachęcił mnie pięć lat temu do wybrania właśnie takiej formy sportu. Trochę uczyłem się pływać u p. Jacka Winiarczyka, brałem udział w zawodach, ale nie osiągałem tam zadowalających dla mnie wyników. W końcu bez wcześniejszych przygotowań wystartowałem w pierwszych wareckich zawodach biegowych na 3 km i zająłem tam 2. miejsce. Tata namówił mnie wtedy do wychodzenia na regularne bieganie po lesie. Następnie pojawił się p. Marcin Banach, jego zajęcia biegowe na stadionie, z których skorzystałem i mój kolega – Wojtek Szajner, który wtedy już także biegał i znał mojego obecnego trenera Artura Błasińskiego. I wtedy wszystko tak naprawdę się zaczęło. Mój tata i trener są na pewno osobami, którym zawdzięczam swoje sportowe sukcesy, na których zawsze mogę polegać i znają mnie najlepiej.
A.R. Gdy skończy się kiedyś Twoja dobra passa…? Co wtedy?
M.G. Będę nadal biegał. Może wtedy właśnie znajdę czas na udział w lokalnych biegach ulicznych. To jest też niesamowite.
A.R. I wtedy może spotkamy się na wspólnej biegowej trasie… I wciąż będziemy się od Ciebie wiele uczyć. Masz 21 lat, a już stajesz się legendą… Życie jest piękne, gdy się żyć umie…
Rozmawiała Agnieszka Rudnicka