W połowie poprzedniego roku rozpoczęliśmy za „Kurierem Wareckim” prezentację na łamach warka24.pl patronów naszych ulic, którzy są jednocześnie rodowitymi warecczanami. Po Aleksandrze Gajewskim, Józefie Manczarskim, Zygmuncie Ledóchowskim, Wiktorze Krawczyku, Feliksie Nowakowskim, Braciach Lubert, Stanisławie Marcinowskim, Aleksandrze Lewandowskiej, Adamie Jarzębskim czas na Władysława Matlakowskiego, którego imię nosi jedna z ulic na wareckim osiedlu Winiary.
Władysław Matlakowski (1850 – 1895), chirurg, hamletolog i folklorysta
„Niezrównany wśród nas człowiek” – tak w „Dziejach grzechu” nazwał Żeromski, Władysława Matlakowskiego”
Władysław Matlakowski urodził się 19.IX.1850 r. jako syn rolnika, właściciela półtora – włókowego gospodarstwa nad Pilicą w Warce (aktualnie dzielnica Bielany, za torami kolejowymi, mieszka w tym samym miejscu najbliższa rodzina).
W 1864 r. Matlakowski wstępuje do polskiego jeszcze wówczas gimnazjum na placu Trzech Krzyży w Warszawie, o wysokim poziomie nauczania; kończy je chlubnie w 1870 r. już w okresie rusyfikacji, w tymże roku zapisuje się na Wydział Lekarski Uniwersytetu Warszawskiego. Kończąc studia w 1875 roku ze złotym medalem.
W latach 1876 – 1882 mianowany pierwszym asystentem przy prof. Aleksandrze Kosińskim.
Pracę swą nadzwyczaj ciężką, opisuje później w liście do narzeczonej, kończącym się słowami: „ani nikomu przez głowę nie przyjdzie, ile życia mego, ile duszy mojej ciała mego zostawiłem, roztrwoniłem w tym szpitalu. Ach życie ludzkie jest ofiarą: wypala się, jak lampa drga, gaśnie i nawet nie zostawia śladu w przestworzu. Jest ono zarówno ofiarą, czy kończy się od kuli, czy przy wydaniu na świat dzieciny, czy tak podle pali się jak kaganek.”
Matlakowski niewątpliwie miał tu na myśli niepokojące objawy w stanie swego zdrowia, jak gdyby przeczuwając już wówczas swoje przeznaczenie. W ten tylko sposób można sobie wytłumaczyć rozgoryczenie tak niezgodne z właściwą mu pogodą i radością życia.
Prof. Kosiński polecił Matlakowskiego swemu pacjentowi Feliksowi Szostakowskiemu, marszałkowi szlachty powiatu taraszczańskiego. Latem 1880 r. Matlakowski wyjechał do jego majątku na Ukrainie, Buchajówki. Między starym marszałkiem, a młodym lekarzem nawiązuję się tak serdeczne stosunki, że w latach następnych, aż do śmierci marszałka letnie wakacje Matlakowski spędza w Buchajówce.
W 1882 r. Matlakowski zostaje ordynatorem oddziału kobiecego, a następnie naczelnym ordynatorem oddziału chirurgicznego szpitala Dzieciątka Jezus. Na tym samym stanowisku trwa aż do wycofania się z praktyki lekarskiej: te dziewięć lat jest okresem jego najintensywniejszej pracy dla nauki i lecznictwa praktycznego.
Zajęcie tak poważnego stanowiska i rosnące powodzenie materialne pozwalają mu pomyśleć o założeniu własnej rodziny. W 1885 żeni się z Julią Zaborowską, córką Stanisława Grzymały-Zaborowskiego, właściciela majątku Zbijewo na Kujawach. Po ślubie młoda para wyjeżdża do Anglii. W osobie swojej żony znajduje najlepszą towarzyszkę życia, a później opiekunkę w chorobie, oraz najlepszą matkę dwojga dzieci.
Po ślubie młoda para wyjeżdża do Anglii. Matlakowski niezmordowanie pogłębia swą wiedzę i doskonali się jako chirurg, zwiedzając kliniki, słuchając wykładów specjalistów i pracując pod kierunkiem sławnego chirurga Listera.
Wielbił sztukę we wszystkich jej przejawach: teatr, muzykę, literaturę piękną, malarstwo, rzeźbę i architekturę.
Po powrocie do Warszawy, Matlakowski zdaje sprawę ze swoich studiów Londyńskich w długim odczycie w Towarzystwie Lekarskim i zabiera się z zapałem do wcielania w życie swych zdobyczy z dziedziny chirurgii.
Główną jego zasługą było stworzenie wzorowej kliniki, w której zastosował nowoczesną aseptykę.
Jako lekarz łączył w sobie wiedzę, sumienność i jak najbardziej ludzki stosunek do chorego.
Jak wysokie stawiał wymagania w zawodzie lekarskim świadczy jego powiedzenie: „Kto bez powołania zostaje księdzem lub lekarzem ten popełnia przestępstwo.” Powszechnie znana była jego bezinteresowność.
W 1883 r. spędza wczasy w Szmeksie, gdzie po raz pierwszy widzi Tatry, tym razem od strony węgierskiej. Podhale poznaje dopiero w 1886 r. kiedy za poradą dla Tytusa Chałubińskiego, wraz z żoną i synkiem (ur. 19.II.1886 r.) wyjeżdża do Zakopanego, równocześnie z drugim entuzjastą Podhala, Stanisławem Witkiewiczem. Wybitne pogorszenie następuje w 1889 r. kiedy pracą nad siły stara się zagłuszyć ból po stracie ukochanego młodszego synka (ur. 19.II.1888 – 23.III.1889). Pomimo ponownych wyjazdów do Zakopanego i na południe ostatnia próba podjęcia pracy wiosną 1891 r. kończy się niepowodzeniem i stan zdrowia zmusza go do wycofania się z praktyki lekarskiej.
W lipcu 1891 r. Matlakowski opuszcza na zawsze Warszawę i udaje się najpierw do majątku teścia, a stamtąd w październiku do Zakopanego wraz z rodziną, która w czerwcu powiększa się przz urodziny upragnionej córeczki Katarzyny – Zofii (26.V.1891).
Skazany na bezczynność jako lekarz, z całą pasją zabiera się do studiów nad Szekspirem i przygotowaniem materiału do dzieła o sztuce ludowej Podhala. Już za poprzednim pobytem w Zakopanem zgromadził szereg tablic, które Akademia Umiejętności wydała w 1892 r. „Budownictwo ludowe na Podhalu”. Odtąd jego życie schodzi w Zakopanem i Zbijewie, które były mu jednakowo drogie.
Matlakowski rozmiłował się w Podhalu zarówno dla piękna gór jak i dla jego polskości, dla ludu urodziwego, pełnego poczucia godności i niezależnego, nie zaznał tu bowiem pańszczyzny takiej, jak w innych stronach kraju. Ludu który zachował swoją odrębną gwarę o staropolskim brzmieniem i swój odrębny strój.
Cały swój zapał i pozostałe jeszcze siły wkłada Matlakowski w pracę nad swym dziełem „Zdobienie i sprzęt ludu polskiego na Podhalu”, utrwalając w nim zabezpieczając od zagłady bogaty dorobek oryginalnej góralskiej sztuki ludowej. W większości sprzętu dostarczyły zbory, ale resztę trzeba było zdobywać z największymi trudnościami, ściągając je z zapadłych kątów wśród mroźnej zimy i śniegu, co było dziełem pełnej poświęcenia żony.
W grudniu przeszedł szereg silnych krwotoków, które chwilowo przerwały pracę. Zostałem bez duszy i umierając, patrzyłem na te tablice – bez tekstu!
Matlakowski nie doczekał się wydania swego dzieła: ukazało się no w 1901 roku, po jego śmierci.
Drugim kapitalnym dziełem Matlakowskiego jest studium o Hamlecie (1895). Książka składa się z przekładu, równoległego do oryginału angielskiego i ze „wstępu” liczącego 417 stron drobnego druku.
Pierwszy otrzymany na tydzień przed śmiercią egzemplarz „Hamleta”, ofiarował z taką dedykacją swojej żonie (fragment): „We wszystkich ważnych momentach: czy w niebezpiecznych chwilach operacji, czy w chwili triumfu, czy w czasie oderwanego myślenia, czy rozkoszowania się przyrodą, stawała mi zawsze Twoja postać, jasna, prosta, pogodna, piękna, która tak się zlała z moim życiem, że nic dziwnego, iż dzieło, w którym zawarłem wiele drogich mi myśli – Tobie przypisuję. Przyjm – najdroższa na pamiątkę i chowaj – Twój Władysław – Zbijewo 19.VI.1895”.
Po dłuższym pobycie w Zakopanem od jesieni 1891 do wiosny 1893, oraz lecie spędzonym na wsi stan zdrowia Matlakowskiego poprawił się na tyle, że zaistniała nadzieja wyzdrowienia. Pełen otuchy, jesienią tego roku powraca raz jeszcze do Zakopanego, by poprawę tę utrwalić, mając zamiar na stałe osiąść na wsi i zająć się gospodarstwem. Stało się jednak inaczej.
Zima tego roku była wyjątkowo surowa, na drogach powstały zaspy nie do przebycia, a Matlakowski – zawsze ten sam, wierny swoim zasadom – nie umiał odmówić pomocy tym, którzy jej potrzebują i niosąc ją bezinteresownie, pada ofiarą szlachetnie pojętego, lecz za daleko idącego poczucia obowiązku. Codziennie jeździ robić opatrunki Bronisławowi Dembowskiemu, operowaniem na promienicę, którego stan i tak jest beznadziejny.
Nie dość tego: popełnia szaleństwo – pomimo rozpaczliwego sprzeciwu żony ulega błaganiom Władysława hr Zamojskiemu i udaje się z nim do Kuźnia, gdzie poważnemu wypadkowi z rozbieganymi końmi ulega jego matka i siostra, oraz towarzysząca im Angrelke. W asyście lekarza klimatycznego dokonuje złożenia kilku skomplikowanych złamań i poważnej trepanacji czaszki generałowej Zamojskiej. Pomijając już zmęczenie, operacja w warunkach nieodpowiednich, narzędziami klimatyki i po kilkuletniej przerwie była silnym wstrząsem dla jego nerwów. Wracając w nocy, zmęczony, spocony, zmuszony wysiadać z sanek, by przebrać zaspy śnieżne – zaziębia się. Następuje gwałtowne pogorszenie i szereg krwotoków, które zdecydowały o jego losie. W kwietniu 1894 r. Matlakowscy żegnani przez zacną panią Witkiewiczową, wyjeżdżają Zakopanego.
„Każdy miał uczucie, że to ostatni wyjazd i ostatnie pożegnanie i dlatego ta chwila miała jakąś powagę i uroczystość pogrzebu. Po drodze do Chabówki często wychylał się z powozu i z oczami pełnymi łez oglądał się na góry, których widokiem nasycić się nie mógł do woli” (słowa żony Julii Matlakowskiej).
W Zbijewie lato i następna zima schodzi Matlakowskiemu na wykańczaniu „zdobienia” i zbieraniu materiałów do ornitologii ptaków krajowych, którą zamierzał napisać dla dzieci.
Śmierć teścia Zaborowskiego (22.V.1895) którą bardzo odczuł, pogarsza stan jego zdrowia.
W miesiąc potem widocznie zbliża się do kresu swej ziemskiej wędrówki. W ostatnich chwilach nie chce nawet widywać ukochanej córeczki, obawiając się, że może mu nie starczyć hartu, potrzebnego w obliczu śmierci .
Umiera w szczęśliwych niegdyś dzień jej urodzin – 26 czerwca 1895 roku, wieku zaledwie 45 lat.
Pogrzeb odbył się zgodnie z wolą zmarłego bez wszelkiej pomp, koledzy wynieśli na swoich barkach prostą obitą kirem, aż do figury św. Barbary, na granicy majątku, po czym na wozie przykrytym kilimem odwieziono ją do Chodcza, gdzie spoczął w grobie rodzinnym na cmentarzu malowniczo położonym na wysokim brzegu jeziora. Liczne delegacje z Warszawy, Poznania i Lwowa, sąsiedzi i tłumy okolicznych włości odprowadziły Matlakowskiego na miejsce wiecznego spoczynku.
Tak zgasł przedwcześnie nowoczesny rycerz bez skazy, człowiek o wielkim sercu i umyśle, o najwyższej wartości moralnej, który wyznaczał zasadę ewangelii: „a mowa wasza niechaj będzie – tak, tak, – nie, nie”, którego czyny zgadzały się ze słowami, a pobudki ich były czyste jak kryształ.
Tadeusz Kulawik
Bibliografia:
- Dzieje Warki 1321 – 1971” Studia i materiały. Praca zbiorowa, 1975. Wydana przez Mazowiecki Ośrodek Badań Naukowych, nr 2. Publikacja została wydana z funduszów: Urzędu Powiatowego w Grójcu, Urzędu Miejskiego w Warce i Towarzystwa Miłośników Miasta Warki. Artykuł – Wspomnienie syna W.M. – Władysława Kiejstuta Matlakowskiego
- Tygodnik „Stolica” nr 8 (1316) W-wa, 25.II.1973 r.
- Inne publikacje w posiadaniu T.K.