A w „Dworku” znów „Dobry Wieczór”… 18 stycznia już po raz 15 spotkali się miłośnicy poezji. Po co? Żeby dobrze spędzić wieczór!
Jak to zwykle bywa podczas „Dobrych Wieczórów”, tak i tego dnia chociaż czasu nie da się zatrzymać, to nasi goście jakby zostawili go gdzieś poza murami Instytucji Kultury. Przyszli po to, żeby poezją porozmawiać ze sobą o tym, o czym zazwyczaj się nie rozmawia, poruszyć tematy które wypływają z wnętrza każdego z nich – tematy wyjątkowe, bo warte tego by przelać je na papier. „Dobry Wieczór” po raz kolejny przyciągnął ludzi odważnych – tych którzy nie boją odkryć siebie przed światem!
Swoją twórczość zaprezentowali stali bywalcy w tym: Janusz Gwara, Anna Łuszczyk, Piotr Mrozowski, Andrea Czasak, Dorota Pisarek i Sylwia Setniewska oraz osoby, które przyszły po raz pierwszy: Agnieszka Piekarz oraz Kacper Krześniak
Na kolejny Dobry Wieczór zapraszamy 1 marca! Szczególnie gorąco chcemy skierować to zaproszenie do tych osób, których jeszcze nie znamy!
Do zobaczenia!
Agnieszka Piekarz
***
Kiedy byliśmy razem, spełniały się marzenia nasze.
Nie zawsze pogoda była majowa
czasem powiało deszczem i chłodem
Czekałam zawsze spotkania z Tobą
byłeś najbliższą sercu osobą, moim aniołem,
krytykiem, spełnieniem, czasem wiadrem
zimnej wody na głowie,
czasami słów ciepłych strumieniem.
Szliśmy przez życie trzymając się za ręce,
podnosząc nawzajem.
Tylko Ty i Ja i nikogo więcej.
Nie wiem od kiedy dzieliłam się Tobą,
ona była młodą osobą, młodsza piękniejsza
lepsza dla Ciebie.
Odtąd nie było miejsca dla mnie
w twym niebie.
Oddać bym chciała cześć życia za choć chwilę
lecz ty nie jesteś już tamtą osobą.
Czas się pożegnać, zacząć od nowa, gdy
Ty już nie mój, a Ja nie Twoja.
Nie można serca wciąż karmić złością
pora wypełniać nową miłością.
Sylwia Setniewska
„Obiecanki”
Będę grzeczna obiecują
lecz mamusi wciąż pyskuję.
Zjem obiadek obiecuję
pełen talerz psu szykuję.
Pójdę spać już obiecuję
jest dwunasta i wciąż wariuję
Rano wstanę obiecuję
i jak rzekła obiecała
i do szkoły się szykuję.
Anna Łuszczyk
+ Święte Piwo Wareckie +
stara legenda wierszem
Gdy na łożu swym konał
pewien nuncjusz papieski
zanoszono zań modły
przed Ołtarz Niebieski
długie były to litanie
a on już w agonii prawie
wrzód miał wszak potężny w krtani
prosił tylko więc o jedno
aby sobie ulżyć
przypomniawszy smak młodości
i polskie specjały
jęknął cicho do Świętego Apostoła Marka:
– Sancta… biera di Warka…
Zasmuceni w swej modlitwie za dobrym kolegą
powtórzyli to w litanii nie wiedzieć dlaczego.
Wtem obłożenie chory dostojnik się zaśmiał
Wrzód pękł mu nagle – wyzdrowiał i basta !
Jeśli Cię coś boli albo i chorujesz
to trunek papieski też Cię uratuje.
Święte piwo wareckie o goryczy słodka
szczęśliwe podniebienie które Ciebie spotka !
Anna Łuszczyk
NEVERENDING LOVE STORY
On to w czepku się urodził
i od wczesnych lat dziecięcych
za paniami wzrokiem wodził
za powabem ust dziewczęcych
one za nim jeszcze bardziej
wszystkie pchały się kobity
urok taki osobisty
czy wrodzony czy nabyty
kiedy był już pełnoletni
tu nie powiem złego słowa
dodam tylko że w miasteczku
pierwszy był to casanowa
ojciec jego był zamożny
i zakupił mu nareszcie
wymarzony przezeń rower
wszystkie panie mdlały w mieście
a on jeździł nim po rynku
lansu robiąc sobie famę
i niejedną wziął na boczek
i niejedną wziął na ramę
i z takiego pochopnego
bez znaczenia jakby wątku
urodziło się dzieciątko
syn dziedzicem był majątku
On to w czepku się urodził
i od wczesnych lat dziecięcych
za paniami wzrokiem wodził
za powabem ust dziewczęcych
one za nim jeszcze bardziej
wszystkie pchały się kobity
urok taki osobisty
czy wrodzony czy nabyty
kiedy był już pełnoletni
tu nie powiem złego słowa
dodam tylko że w miasteczku
pierwszy był to casanowa
ojciec jego był za możny
i zakupił mu nareszcie
upragniony motor czarny
wszystkie panie mdlały w mieście
a on jeździł nim po rynku
w Biłgoraju w Ciechocinku
i w gwiaździstą noc uroczą
z panią ładną sobie spoczął
i tak znowu z pochopnego
bez znaczenia jakby wątku
urodziło się dzieciątko
syn dziedzicem był majątku
On to w czepku się urodził
i od wczesnych lat dziecięcych
za paniami wzrokiem wodził
za powabem ust dziewczęcych
one za nim jeszcze bardziej
wszystkie pchały się kobity
urok taki osobisty
czy wrodzony czy nabyty
kiedy był już pełnoletni
tu nie powiem złego słowa
dodam tylko że w miasteczku
pierwszy był to casanowa
ojciec jego był zamożny
i zakupił mu nareszcie
dwusuwowe piękne auto
wszystkie panie mdlały w mieście
a on jeździł nim po rynku
szpanu lansu robiąc wiele
i tak pewnym popołudniem
ot w kobiecym poległ ciele
i tak dalej z pochopnego
bez znaczenia jakby wątku
urodziło się dzieciątko
syn dziedzicem był majątku
…tak więc z pradziada na dziada
a z dziada na ojca syna
trwa od wieków ostra jazda
kto ten trend zatrzyma
może kiedyś nagle w końcu
skończy się majątek
i urodzi się dziewczynka
na dobry początek…
Janusz Gwara
„Doktor”
Szykowny strój, wdzięk i gust
Młodzieńczy, szarmancki gest
Radosny uśmiech Twych ust
To – wizerunek Twój jest.
***
Mieć taki talent wymowy
i taką pamięć – to skarb.
Wytworem serca i głowy
są strofy płynące z Twych warg.
***
Muzyka – poezja – praca,
i serdeczności wcale.
Tym wszystkim nas ubogacasz
To zaszczyt być Twym przyjacielem
Janusz Gwara
XIII księga – bis
*
Odkąd tu w ślubnej przybyli karecie
Tadeusz miał myśl jedną – myślał o … przecież wiecie
O czym marzą mężczyźni, gdy rzecz o kobiecie
Bo nie było na Litwie, ni na świętej Żmudzi,
ni w Polsce, ni na Rusi, pośród wszystkich ludzi.
Nie było – jako i dziś – na całym tym świecie.
Mężczyzny co przepuściłby, w tę noc kobiecie.
*
A niewiasta? Czyż inna? Z innej krwi i kości?
Nie ona także, pragnie tej miłości.
Więc w pieszczotach wzajemnych,
czynny udział wzięła,
i tuląc się do męża – cichutko zasnęła
*
Bo w tym jest cały sekret. Tajemnica cała
Żeby jednocząc dusze – zjednoczyć i ciała.
I zawżdy zapamiętaj, coby w każdej dobie.
Dając siebie innym, brać też trochę sobie.
Bo życie, szybko mija. Nie trwoń go na złości.
Sam kochaj. Bądź kochany. I ciesz się z miłości.
*
Gdy zmierzch życia nadejdzie. Minie czas działania.
Odechce Ci się pracy, zabawy, kochania.
Gdyż wraz z upływem czasu, człek się bardzo zmienia.
I zostają mu tylko miłych chwil wspomnienia.
Janusz Gwara
Przemijanie
Dopiero młodość była w nas.
Dziś – skroń już posiwiała.
Jak szybko mija życia czas.
A życie rzecz wspaniała.
*
Więc cieszmy się z każdego dnia,
z każdej, nam danej chwili.
Byśmy w tym świecie co tak gna,
Życia nie przegapili.
Janusz Gwara
„ Stacyjka”
Pusta stacyjka w nocnej mgle,
światło latarni wokół.
Zawiane śniegiem tory dwa,
i dwie osoby w mroku.
Ich myśli – trochę dziwne są:
poważne i frywolne.
I pragną bardzo – by ten czas,
płynął choć trochę wolniej.
W szarości życia – orgię barw,
los dał im dziś w prezencie.
Chłoną radość z każdego dnia,
trzymając się za ręce.
Ona i On. Przez kilka dni.
Kobieta i Mężczyzna.
Jak dawniej oczy błyszczą im,
w sercu zanika blizna.
Wszystko co miłe – krótko trwa.
Z chmur – czas na ziemię wracać.
Wspomnieniem żyją – ciała dwa.
Dziś: obowiązki, praca.
A może jeszcze kiedyś? gdzieś?
Nad rzeką, w parku lub przy piwie,
ktoś szepnie: jak wspaniale jest,
znów płynie czas szczęśliwie.
Janusz Gwara
„1863”
I.
Gdy w niebezpieczeństwie byt „Orła Białego”
Postawa jest jedna i odzew jedyny.
Niech zabrzmią dla wroga – jak ryk lwa rannego
Te – „Narodu Mego Krwią Pisane Czyny”.
II.
Dość już pokory, niewoli, poddaństwa
Nie ma rady innej – jak chwycić oręże.
Nie chcemy żyć dłużej, bez własnego państwa
A w głowie myśl jedna: umrzem lub zwyciężym
III.
Nie patrząc już na nic do walki się rwali.
Czy można ich winić, za taką decyzję?
Śmiercią racząc wroga – sami też padali.
Lecz nad życie swoje, kochali Ojczyznę.
IV.
Za nieposłuszeństwo dla „Carskiej Rodziny”.
Zryw, stłumiono krwawo – wielu śmierć dosięgła.
Lecz „Narodu Mego Krwią Pisane Czyny”.
Brzmią jak wieczna groźba – jak zemsty przysięga.
Andrea Patrycja Czasak
GDY
teoria względności
świata mi nie tłumaczy
deltą nie wyliczę
obrotu spraw
ciał niebieskich nie ujmę
w teleskopach
a spełnienia marzeń
szukać nie będę
wśród spadających gwiazd
nie ma w miłości
wzorów skróconego mnożenia
a na skróty wynik może wyjść błędny
i jak tu przyrównać
siebie do piękna
gdy przyrównuje się do zera
i jak można czuć wszystko
gdy nie czuje się nic
Piotr Mrozowski
Z myśli dawnych
Skłamałbym
gdybym wyznał
że nie pamiętam
pluszowego misia
któremu w dzieciństwie
rozprułem brzuch
ciągle widzę
krynicę
niezmaterializowanych
łez
w jego guzikowatych
oczach
ciągle płaczę
razem z nim
ja
morderca
Piotr Mrozowski
Małe bogi
Małe bożki
w Twej dłoni
wkradną się do Twego życia
i pozbawią Cię bliskich
i będziesz je wielbił
wzrokiem, dotykiem, umysłem
i światem staną się
Twoim pośród innych światów
na ołtarzu swego życia
je wystawisz
i całopalenia składać im
będziesz
a gdy zamilkną
ich zaklinacze baterie
pozostaniesz sam
bezradny
Piotr Mrozowski
Wieża
Wierzę, że
każdy z nas
ma taką wieżę
w której co dzień
od nowa
wspinać się musi,
w której kryje się
gdy coś go dusi,
którą sam
przeciw światu
mozolnie buduje
a potem ze łzami
w oczach
własnoręcznie rujnuje
i z której czasem
bezradnie wygląda
na kogoś, kto
z sąsiedniej wieży spogląda